Zdrowie i konsekwencja to jedne ze zmiennych, które są częścią każdego mistrzostwa NBA. Czy Toronto Raptors pokonaliby Golden State Warriors gdyby kontuzji nie doznali Kevin Durant i Klay Thompson? Jak poradziliby sobie Cleveland Cavaliers w 2016 roku gdyby z gry nie wypadł Andrew Bogut?
Tego nigdy się nie dowiemy, ale nikt nie stawia przy tych mistrzostwach adnotacji pokroju „Ten i ten zawodnik doznał kontuzji w trakcie finałów”. Każdy najlepszy zespół zasłużył na mistrzostwo, nieważne od okoliczności. Zasłużył na baner, a koszykarze na pierścienie.
Jednak mimo to Pat Riley stwierdził, że przy mistrzostwie Los Angeles Lakers powinna znaleźć się adnotacja. I nie, nie chodzi o grę w „bańce”, ale o to, że z gry w finałach kontuzje wyeliminowały Gorana Dragicia i (po części) Bama Adebayo.
– Chciałbym zobaczyć, jak wyglądałaby seria, gdyby wszyscy byli zdrowi. Gdybyśmy mogli dostać drugą szansę. Lakers mają w swoim składzie najlepszego zawodnika naszych czasów w osobie LeBrona Jamesa oraz Anthony’ego Davisa. Pokonali nas zasłużenie. Jednak zawsze będzie odnośnik do tego, co y było gdyby nasi zawodnicy byli w 100 procentach zdrowi. Goran był naszym najlepszym strzelcem, to mogło skończyć się w siedmiu meczach – powiedział Riley.
To chyba żadna ujma dla Lakers, taka jest koszykówka i ogólnie cały sport. Riley jest sfrustrowany, ale takie jest życie. Czy obecność Dragicia i Adebayo wpłynęłaby na przebieg serii? Być może, ale nie zmienia to faktu, że Jeziorowcy zagrali bardzo dobre finały i nic już tego nie zmieni. Kontuzje są częścią tej gry i tym razem szczęście było po stronie ekipy z Kalifornii.