Na to lider Golden State Warriors nie był przygotowany. Philadelphii 76ers zależało na tym, by Stephen Curry nie pobił rekordu Raya Allena trafiając dziesięć trójek. Postanowili więc wykorzystać swoją broń specjalną. Matisse Thybulle nie zawiódł i sam napisał ciekawą historię.
Przed meczem Philadelphii 76ers z Golden State Warriors było jasne, że Stephen Curry potrzebuje dziesięciu trafień za trzy, by wskoczyć na 1. miejsce wśród graczy z największą liczbą trójek w historii NBA. Trafiał w swojej karierze już kilka razy po dwanaście trójek w meczu, więc można było przypuszczać, że Steph rzuci się na defensywę Szóstek i będzie ja torturował kolejnymi próbami. Ostatecznie jednak padł ofiarą własnej ambicji.
Trener Doc Rivers wiedział, co się święci, dlatego naprzeciw liderowi Warriors wystawił swojego najlepszego defensora. Matisse Thybulle jest zazwyczaj wsparciem z ławki rezerwowych, ale w tym meczu wyszedł jako część pierwszej piątki i od samego początku przekleił się do Stepha, zatrzymując jego kolejne próby. Gdy to właśnie Thybulle krył Curry’ego, ten trafił przeciwko tylko 2 z 13 rzutów z gry. W całym meczu Steph był 3/14 z dystansu.
Thybulle’owi udało się także zanotować dwa bloki na dwóch próbach za trzy Curry’ego – jest pierwszym graczem, który dokonał tej sztuki w jednym meczu. ESPN Stats & Info przygotowało specjalną grafikę, która prezentuje, jak wyglądał Curry, gdy był kryty przez Australijczyka oraz gdy jego “głównym defensorem” był ktoś inny. To dla Thybulle’a bardzo mocne świadectwo, które pokazuje skalę jego talentu. Podobną strategię mogą zastosować Indiana Pacers i New York Knicks.
Curry potrzebuje siedmiu trafień, by wskoczyć na 1. miejsce. Może to zrobić przeciwko Pacers lub Knicks w Madison Square Garden. W międzyczasie jednak GSW przegrali piąty mecz w sezonie i spadli na 2. miejsce w tabeli zachodu. Tracą pół meczu do liderujących Phoenix Suns.
Jeżeli nie widzieliście jeszcze najnowszego Podcastu PROBASKET, tu możecie nadrobić zaległości!