Zawodnik Minnesoty Timberwolves odpocznie przez dwanaście meczów. Taką karę wymierzyła mu NBA za zachowanie, którego dopuścił się w trakcie off-season, gdy groził bronią nieznajomym. Malik Beasley doskonale wiedział, że kary nie uniknie.
Zanim liga zdecydowała się na nałożenie kary dwunastu meczów na zawodnika Minnesoty Timberwolves, chciała dokładnie prześledzić wyrok w jego sprawie. Ostatecznie komisarz Adam Silver nie miał wątpliwości, że zachowanie Malika Beasley’a nie może mu ujść na sucho. A o co dokładnie chodzi? O jego incydent z września ubiegłego roku.
Wówczas Beasley groził bronią mężczyźnie, kobiecie w ciąży oraz ich dziecku, którzy zaparkowali samochód przed jego domem, by pooglądać posiadłość wystawioną na sprzedaż tuż obok. Sąd uznał zawodnika winnym popełnionego czynu i skazał na 120 dni pracy w specjalnym ośrodku. Beasley rozpocznie swoją karę zaraz po zakończeniu sezonu 2020/21.
Wolves mimo zamieszania wokół zawodnika, zdecydowali się pozostawić go w rotacji. Beasley rozgrywa naprawdę dobry sezon. W 33 rozegranych dotąd meczach notował na swoje konto średnio 20,5 punktu, 4,6 zbiórki i 2,5 asysty trafiając 45,5 FG% oraz 40,6 3PT%. Przed rozpoczęciem rozgrywek zespół podpisał z nim 4-letnie przedłużenie za 60 milionów dolarów.
Zaraz po decyzji ligi o zawieszeniu na 12 meczów, Beasley odpowiedział oświadczeniem. – Wykorzystam ten czas, by zastanowić się nad moim zachowaniem. Przepraszam wszystkich, którzy mnie w tym czasie wspierali i obiecuję, że wrócę jako lepszy człowiek i lepszy koszykarz – napisał. Dwanaście meczów to sporo, ale taka jest cena za lekkomyślność.