Niedawno informowaliśmy, że Chris Bosh rozstał się z Miami Heat i na kolejny sezon może związać się z nową drużyną. Problem polega na tym, że lidze teraz bardzo trudno zaufać silnemu skrzydłowemu. Jego problemy zdrowotne mogą skutecznie odstraszyć wszystkich generalnych menadżerów. Takie są zresztą oczekiwania.
W nadchodzących tygodniach Chris Bosh i Miami Heat powinni oficjalnie potwierdzić rozstanie. To oznacza, że latem tego roku silny skrzydłowy będzie niezastrzeżonym wolnym agentem. Problem jednak polega na tym, że według najświeższych doniesień – zespoły NBA nie są gotowe, by dać szansę zawodnikowi, który ma za sobą tak poważne problemy zdrowotne. Bosh nadal bierze tabletki na rozrzedzenie krwi, co oznacza, że każde zadrapanie w trakcie meczu mogłoby się skończyć niebezpiecznym dla zdrowia zawodnika krwotokiem.
David Aldridge z NBA.com podkreśla w swoim tekście, że generalni menadżerowie są bardzo sceptyczni, co do ewentualnego zainteresowania zawodnikiem. – Miami Heat mieli 50 milionów dolarów powodów, by Bosh dalej grał, ale nie potrafili znaleźć doktora, który dałby zawodnikowi zielone światło do gry. Nie sądzę, aby udało się to komuś, kto nie ma ani jednego powodu, by Chris dla niego występował – mówił Aldridge’owi jeden z GM-ów, który zachował anonimowość.
Bosh jednak pozostaje dobrej myśli i jest pewny, że nadal istnieje dla niego furtka do NBA. Zawodnik latem będzie starał się przede wszystkim przeprowadzić badania, które uspokoją ligę i zapewnią mu większe szanse na podpisanie kontraktu. Niewykluczone, że takie badania przeprowadzi sama NBA, by mieć pewność, że wszystko przebiegło zgodnie z procedurami. Zespoły mogą mieć jednak problem z zaufaniem doświadczeniu i umiejętnościom gracza mając na uwadze fakt, że ciągle istnieje ryzyko wystąpienia kolejnych skrzepów krwi w organizmie CB4.
– Nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek sztab miał dopuścić go do gry – mówi inny anonimowy GM. – Chyba że ostatnio się coś w kwestii jego zdrowia zmieniło. Nie sądzę, by któraś z drużyn była gotowa na takie ryzyko. Trudno byłoby się podnieść, jeśli zdarzyłoby się coś tragicznego…
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET