Liga wyszła z założenia, że Tyreke Evans odpokutował i może wrócić na parkiety NBA. Zawodnik bardzo długo na ten moment czekał. Trafił na rynek wolnych agentów i postara się zainteresować którąś z ekip ligi swoimi usługami. Czy ktoś naprawdę da mu kolejną szansę?
Jako pierwszy poinformował o tym Adrian Wojnarowski. Tyreke Evans od dwóch lat był zawieszony przez ligę za niedozwolone substancje, które wykryto w jego organizmie. NBA jest w takich przypadkach bezlitosna. Już w grudniu pojawiały się doniesienia wskazujące na to, że Evans rozmawia z ligą na temat zniesienia jego zakazu. NBA musiała mieć rzecz jasna pewność, że gracz jest “czysty”. Po serii testów postanowiono znieść zakaz.
Jak wcześniej donosił Marc Stein z ESPN, Evans ostatnie miesiące spędził w Miami, gdzie trenował z Johnem Wallem i Michaelem Beasleyem. NBA potwierdziła, że Evans został włączony na rynek wolnych agentów i może podpisać kontrakt już w ten piątek. Na ten moment nie słychać na ligowych korytarzach żadnych głosów na temat zainteresowania zawodnikiem, ale to się może bardzo szybko zmienić. Niewykluczone, że któraś z drużyn zaproponuje mu 10-dniową umowę na start.
Evans został przez NBA zablokowany w maju 2019 roku. Wówczas liga informowała, że Evans będzie mógł się ubiegać o zniesienie zakazu po dwóch latach. 32-latek zrobił to nieco wcześniej i dano mu kredyt zaufania. Do ligi trafił z 4. wyborem w drafcie 2009 roku. W trakcie dziesięciu lat reprezentował barwy Sacramento Kings, New Orleans Pelicans, Memphis Grizzlies oraz Indiany Pacers. W 594 meczach notował średnio 15,7 punktu, 4,6 zbiórki i 4,8 asysty.