Cały czas jednym z gorętszych tematów tego lata w NBA jest decyzja Damiana Lillarda, aby po 11 latach zmienić wreszcie otoczenie i zażądać transferu od władz Portland Trail Blazers. Rozgrywającego doskonale rozumie i popiera Gary Payton, który w przeszłości sam przeszedł podobną drogę i zdobył mistrzostwo. Zawodnika Blazers krytykuje za to Austin Rivers, czyli obecny zawodnik Minnesota Timberwolves, który uważa takie praktyki za coś złego dla NBA.



Ponad trzy tygodnie temu Damian Lillard zażądał transferu od Portland Trail Blazers, lecz jak do tej pory cały czas klubu nie zmienił. Zgodnie ze słowami jego agenta najbardziej chciałby trafić do Miami Heat i przynajmniej na razie na jego liście nie ma innego klubu. Mimo to strony nie potrafią się dogadać. Lillarda doskonale rozumie jednak Gary Payton, który w niedzielę zabrał głos w tej sprawie i odniósł się do swoich własnych doświadczeń.

Payton podobnie jak Lillard większość swojej kariery spędził w jednym klubie, grając 12 sezonów dla Seattle SuperSonics. Kilka razy blisko był mistrzostwa NBA, ale go nie zdobył. Dość powiedzieć, że w Seattle spędził nawet więcej czasu, niż Dame jak dotychczas w Portland. Ale w pewnym momencie powiedział „dość” i zmienił klubowe barwy. Potem reprezentował też Bucks, Lakers i Celtics, a w 2005 roku wylądował w Miami i rok później świętował z Heat mistrzostwo.

Jego zdaniem w sytuacji Lillarda nadszedł po prostu czas, aby coś zrobić. – Musiał podjąć decyzję i wybrać, czy dalej chce robić to, co robi, czy jednak spróbować wygrać mistrzostwo – stwierdził Payton. I dodał, że on sam niczego nie żałuje w swojej drodze po tytuł. – Każdy powinien zabiegać o mistrzostwo. Po co innego gramy? To ostateczny cel. Jeśli chcesz trafić gdzieś, gdzie masz szansę wygrać tytuł, to to zrób – dodał były znakomity defensor.

Zupełnie inne zdanie w tej sprawie ma Austin Rivers, który skrytykował Lillarda i nazwał jego żądanie transferu czymś „złym dla ligi”. Zawodnik Minnesota Timberwolves zauważył, że klub wybierać mogą sobie tylko wolni gracze. – Jeśli jesteś wolnym agentem, to możesz sobie wybrać, gdzie chce trafić. Na tym polega ten biznes. Ale nie, gdy podpisujesz umowę. To też część tego biznesu. Całe to gówno zaczęli James Harden i Ben Simmons. To złe dla ligi – oznajmił Rivers.

Dame ledwie rok temu podpisał przecież przedłużenie kontraktu i ma jeszcze trzy lata ważnej umowy z Blazers. Mimo tego chce dziś odejść do Heat i tylko tam. – To straszne, gdy gwiazdy zaczynają się tak zachowywać. Nie jestem fanem takich rozwiązań. Nie podoba mi się to, bo jeśli gwiazdy się tak zachowują, to co powinni zrobić inni gracze? Tylko dlatego, że jesteś dobrym zawodnikiem, to nie musisz stawiać się do pracy? – pyta Rivers i w tym przypadku ma sporo racji.

Agent Lillarda zagroził bowiem, że jeśli jakiś inny klub sięgnie po 33-latka, to ten najprawdopodobniej nie stawi się na obóz przygotowawczy przed nowym sezonem. Może być to tylko pusta groźba, aby zniechęcić inne zespoły przed rozpoczęciem rozmów z Blazers, ale przecież Lillard nie jest pierwszą gwiazdą, która stawia swój klub w podobnej sytuacji. Żądania transferów były w NBA od zawsze, ale wydaje się, że dopiero w ostatnich latach naprawdę przybrały na sile.

Więcej w sprawie Lillarda i potencjalnej wymiany między Blazers a Heat pisaliśmy tutaj:

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    13 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments