Można go nie lubić, lecz należy podziwiać. W ostatnich tygodniach LeBron James wydaje się przeżywać kolejną młodość, niemal w pojedynkę ciągnąc Los Angeles Lakers. Gwiazdor notuje liczby, jak dla swojego wieku, nie z tej ziemi, a dodatkowo pobił tej nocy kolejny istotny rekord NBA.
Wszyscy mówią o słabym początku sezonu w wykonaniu Los Angeles Lakers, zajmujących z bilansem 15-13 6. miejsce na Zachodzie. Tymczasem LeBron James, który zagrał w zaledwie w 16 z 28 meczów swojego zespołu, zaskakuje wysoką formą. W ostatnich 8 spotkaniach notuje bowiem średnio 29,8 punktu, do tego dorzucając 7,3 zbiórki i 8 asyst.
Za niesamowitymi wręcz liczbami stoją oczywiście również minuty gry. LeBron w ostatnich 8 meczach przebywa na boisku średnio 39 minut. Dla porównania, w mistrzowskim sezonie 2020-21 gwiazdor na parkiecie spędzał „jedynie” 33 minuty. Więcej gry oznacza oczywiście większą eksploatację ciała Jamesa, które w podeszłym już dla koszykarza wieku nie regeneruje się tak sprawnie jak wcześniej. – Po prostu robię to, co robiłem. Czuję, że z każdym dniem jestem coraz lepszy. Jestem coraz zdrowszy – odparł zawodnik.
Linijką z meczu z Orlando Magic James po raz kolejny przeszedł do historii NBA. Dzięki 30 punktom, 11 zbiórkom i 10 asystom stał się najstarszym zawodnikiem występującym na parkietach najlepszej ligi świata, który zanotował triple-double z dorobkiem co najmniej 30 punktów. Mający 36 lat i 346 dni gwiazdor zdetronizował na szczycie klasyfikacji Kobego Bryanta, który swoją ostatnią potrójną zdobyć zanotował w wieku 36 lat i 99 dni.
–Ostatniej nocy spałem od północy do 8, wstałem, zjadłem śniadanie i znowu poszedłem spać od 8:30 do 12:30 – stwierdził James zapytany o sekret tak udanego występu. – Sen i inspiracja od mojego syna i jego zespołu – dodał. Mowa tu oczywiście o Bronnym, który dzień wcześniej poprowadził drużynę Sierra Canyon High School do zwycięstwa nad Perry High School.
Dominację nad Orlando Magic LeBron podsumował trzema niezwykle efektownymi blokami, które podziwiać możecie poniżej. Nie zabrakło także odrobiny humoru, gdy James zdecydował się przymierzyć okulary, a właściwie szkła Wendella Cartera Jr’a.
Jeżeli nie oglądaliście jeszcze najnowszego odcinka Podcastu PROBASKET, to gorąco polecamy nadrobić zaległości.