Najlepszy zawodnik na świecie kilka dni temu parafował dwuletnie przedłużenie umowy z Los Angeles Lakers, która zatrzymuje go w klubie z Miasta aniołów do końca sezonu 2022/23. Jednak sam LeBron James nie patrzy na te kwestię z perspektywy pieniędzy, chociaż otrzyma za nią ponad 85 mln dolarów, nie obchodzi go też fakt, że zapewnił sobie kontrakt do 20. sezonu w karierze. King James cieszy się, że gdy jego syn skończy szkołę średnią, będzie miał on do wyboru kilka opcji, w tym grę z Bronnym.
Bronny ma aktualnie 16 lat i gra w Sierra Canyon i za trzy lata będzie mógł, pod dwoma warunkami, przystąpić do Draftu NBA. Pierwszym i najważniejszym jest zniesienie przepisu ustanowionego w 2005 roku, który stanowi, że zawodnicy nie mogą przystępować do Draftu bezpośrednio po skończeniu szkoły średniej. Od jakiegoś czasu prowadzone są w tej kwestii rozmowy. Druga sprawa to oczywiście odpowiednie umiejętności.
– Najlepszą rzeczą tej umowy jest to, że po jej zakończeniu będę wolnym agentem w roku, w którym mój najstarszy syn skończy liceum. Będę miał możliwość wyboru tego, czy chcę jeszcze grać, czy poświęcić się życiu rodzinnemu. Mogę również postanowić, że chcę wspomóc syna – przyznał LBJ.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy LeBron odnosi się do gry ze swoim najstarszym potomkiem. W 2018 roku przyznał, że jego największym osiągnięciem byłaby gra z Bronnym na jednym parkiecie. W jednej drużynie lub przeciwko sobie. Przyznał wtedy, że jest to dla niego jeden z priorytetów.
Kiedy przedłużenie wygaśnie, James będzie miał 38 lat i patrząc na to, jak wygląda teraz, nie wydaje się, aby był wiele gorszym koszykarzem. Sam zawodnik stara się jeszcze o tym nie myśleć. – Staram się zbytnio nie wybiegać w przyszłość. Staram się dawać z siebie wszystko w danym momencie. Jestem dumny z tego, że po raz osiemnasty mogę uczestniczyć w obozach przygotowawczych, nie biorę niczego za pewnik – dodał.
W międzyczasie James skupia się na obronie mistrzostwa. Udało się mu tego dokonać tylko raz, w 2013 roku w barwach Miami Heat. Droga do mistrzostwa rozpocznie się już 22 grudnia od starcia z Los Angeles Clippers. Jak przyznał LBJ, na ten moment jest obolały, ale nie doskwiera mu nic, co przeszkadzałoby mu w treningach na pełnych obrotach. Jednak pod względem mentalnym czuje się świetnie. – Moja rodzina jest zdrowa, jestem w świetny miejscu w moim życiu – zakończył.