Po trzech kwartach kibice Los Angeles Lakers mogli mieć nadzieję na przełamanie złej passy, bo ich ulubieńcy remisowali z Memphis Grizzlies po 36 minutach gry piątkowego starcia. W czwartej odsłonie goście nie zostawili jednak złudzeń ekipie z Los Angeles i ostatecznie wygrali 127:113, a Lakers zaliczyli już czwartą kolejną porażkę. Tym samym bilans LAL to teraz 17 zwycięstw i 19 porażek, co wypchnęło ich poza czołową dziesiątkę tabeli konferencji zachodniej.
Głos po meczu zabrał LeBron James, który po poprzednim spotkaniu z dziennikarzami nie rozmawiał. Tym razem skomentował postawę Lakers i nie owijał w bawełnę:
— W tej chwili jesteśmy po prostu beznadziejni — oznajmił LBJ.
On w piątek był najlepszym strzelcem całego spotkania z dorobkiem 32 punktów, lecz wytknąć można mu choćby słabą skuteczność na linii rzutów wolnych (2/6) czy trzy straty w czwartej kwarcie meczu, która okazała się decydująca dla wyniku. Lakers od czasu wygrania pierwszej edycji nowego turnieju NBA — gdy w finałach w Las Vegas ograli Pelicans i Pacers — zdołali zwyciężyć tylko w trzech z 13 meczów. Według Jamesa meczowym turniejowym poświęca się zresztą zbyt dużo uwagi.
— To bardzo mała próbka. Wszyscy tak ekscytują się Vegas i cały czas o tym mówią. A to były tylko dwa spotkania. Wykonaliśmy swoje zadanie. To był turniej, wzięliśmy w nim udział, wygraliśmy. Ale to były dosłownie tylko dwa mecze — oznajmił skrzydłowy.
Swojego komentarza po przegranej z Grizzlies udzielił także Darvin Ham, który musiał zmierzyć się z pytaniami mediów o rzekome problemy w szatni Lakers, które mają wynikać z jego nieporozumień z graczami. Ham jeszcze przed meczem zapewnił dziennikarzy, że cały czas ma pełne poparcie zarządu, w tym Jeanie Buss oraz Roba Pelinki, a potem stwierdził z kolei, że to ostatnim porażkom Lakers poświęcana jest zbyt duża uwaga i jest on już zmęczony tym, jak przeżywany jest każdy mecz LAL.
— Jestem już zmęczony tym, jak bardzo przeżywany jest każdy nasz mecz. Szczerze mówiąc, jest to wręcz absurdalne. Dajcie spokój, przecież sezon jest jak maraton. Teraz przeżywamy gorszy okres, ale to wciąż jest ten sam zespół. Nie tak dawno temu graliśmy na wysokim poziomie i musimy do tego wrócić. Musimy dalej o to walczyć, nie możemy się poddawać — dodał szkoleniowiec Lakers.
Kalifornijska ekipa cały czas musi grać bez kilku istotnych ogniw. W piątek z powodu kontuzji nie zagrali D’Angelo Russell, Rui Hachimura oraz Gabe Vincent. Mimo to zawodnicy nie chcą szukać wymówek w problemach zdrowotnych. Mówił o tym m.in. Anthony Davis, który przyznał, że Lakers zmierzają w tej chwili w złym kierunku, ale jest jeszcze sporo czasu na odwrócenie tego trendu. Podkoszowy zespołu z Miasta Aniołów nie traci zresztą wiary:
— Ostatnie, czego teraz potrzebujemy, szczególnie kiedy nie gramy w pełni sił, to dać się podzielić. Musimy trzymać się razem i jakoś sobie z tym poradzić. Nie możemy zbytnio narzekać, nie możemy brać tego zbyt personalnie. Każdy z nas musi spojrzeć w lustro i znaleźć sposób, by pomóc drużynie. Uważam, że cały czas możemy odwrócić złą kartę — oznajmił AD.
Pomóc w tym może nieco bardziej sprzyjający terminarz. Lakers dopiero co zaczęli okres gry, w którego trakcie 11 z 12 spotkań rozegrają przed własną publicznością. Kolejna próba przerwania złej passy w nocy z niedzieli na poniedziałek (o godz. 3:30 czasu polskiego), kiedy to wystąpią w roli gospodarza w starciu z Los Angeles Clippers. Dla LeBrona i spółki będzie to jednak bardzo trudne wyzwanie, bo Clippers są z kolei na fali wznoszącej. Podopieczni trenera Tyronna Lue wygrali pięć ostatnich meczów z rzędu i 14 z ostatnich 16 spotkań.