Los Angeles Lakers do budowania składu na sezon 2023/24 podeszli bardzo pragmatycznie. Zamiast wydawania pieniędzy na jedną konkretną gwiazdę, która stanowiłaby wsparcie dla LeBrona Jamesa i Anthony’ego Davisa, postanowili dołączyć do składu koszykarzy na mniejszych kontraktach, którzy mogą być kluczowi dla stworzenia kolektywu. LeBron zdaje się być z takiego kierunku zadowolony.
W ostatnich latach popularną strategią stało się budowanie drużyn w oparciu o super-gwiazdy. Jednak wielu generalnych menadżerów koniec końców budziło się z ręką w nocniku. W sezonie 2023/24 taki kierunek obrali Phoenix Suns. Zupełnie inną drogą poszli Los Angeles Lakers. Rob Pelinka, sternik drużyny z LA, postanowił wyciągnąć wnioski zarówno ze swojej pracy, jak i z pracy swoich kolegów. W efekcie Lakers są bardzo chwaleni za ruchy wykonane w pierwszych dniach letniego okienka.
Wzmocnili się m.in. kosztem Houston Rockets. Kontrakty dla D’Angelo Russella, Gabe’a Vincenta i Austina Reavesa (41 milionów) nie przekraczają bowiem wysokości rocznych zarobków Freda VanVleeta (43 miliony), który dołączył do ekipy z Teksasu. Kluczem dla Pelinki było utrzymanie trzonu rotacji, czyli LeBrona Jamesa oraz Anthony’ego Davisa i obudowanie go zawodnikami, którzy mogą mieć realny wpływ na wyniki zespołu już podczas walki z najlepszymi zespołami w fazie play-off. O tym, czy taka strategia się sprawdzi przekonamy się dopiero za rok.
Jednak już teraz skład trener Darvina Hama wygląda konkurencyjnie. Największą przewagą Lakers w walce na zachodzie może być głębia ławki, czyli to co wyróżniało w tym sezonie Denver Nuggets. Co kluczowe – Lakers udało się nie przepłacić żadnego z graczy, choć niektórzy wskazują na to, że 3-letnia umowa za 51 milionów dolarów dla Ruiego Hachimury może się drużynie odbić czkawką. Skrzydłowy znacząco podbił swoją wartość dobrą postawą w play-offach, w których notował średnio 12,2 punktu, 3,6 zbiórki trafiając 55,7% z gry oraz 48,7% za trzy.
Niższe kontrakty będą także pomocne w kontekście zarządzania salary-cap, co wraz z nowym porozumieniem zbiorowym stało się dla GM-ów niezwykle ważne, gdyż kwoty związane z podatkiem od luksusu budzą grozę. Dzięki temu, że Rockets poszli vabank i dali maksymalne pieniądze VanVleetowi, wykluczyli się z rywalizacji o zawodników, którzy ostatecznie związali się z LA Lakers. Wiele bowiem mówiło się o tym, że Rockets mogą się zgłosić po usługi Reavesa oraz Hachimury. Rui w umowie z Rox mógł zarobić 25 milionów dolarów i takiej kwoty Lakers mogliby nie być gotowi wyrównać.
Poza tym w Houston mogli dać maksymalną ofertę Reavesowi, co również byłoby dla Pelinki trudne do przełknięcia. Ten skrzętnie wykorzystał fakt, że w Houston poszli inną drogą. Jednak Eric Bontemps z ESPN nie chce dołączać do chóru komplemenciarzy Pelinki. – W gruncie rzeczy nie są lepszym zespołem – podkreśla. – Moim zdaniem nie dołączyli do składu nikogo, kto przybliża ich bardziej w kierunku mistrzostwa. […] Wszyscy się zachowują tak, jakby mieli najlepszy off-season w historii – dodał.
Poprzednie rozgrywki Lakers zaczęli do bilansu 2-10, ale w okresie zimowym Pelinka dokonał kilku zmian, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Zespół zaczął regularnie wygrywać i wspiął się do miejsca gwarantującego udział w turnieju play-in, gdzie wyeliminowali Minnesotę Timberwolves. W play-offach pokonali Memphis Grizzlies oraz mistrza z San Francisco. W finale Zachodu musieli jednak uznać wyższość Denver Nuggets, którzy zakończyli serię sweepem (4-0). Do kolejnych rozgrywek chcą przystąpić z takim samym animuszem, z jakim kończyli poprzednie.
Do składu dołączył Taurean Prince na rocznej umowie za 4,5 miliona dolarów. To zawodnik, który może funkcjonować jako gracz 3-and-D. Tak małe pieniądze za tak wartościowego gracza to z całą pewnością sukces Pelinki. Gabe Vincent ma za sobą przełomowy rok dla Miami Heat. Z Lakers związał się 3-letnią umową za 33 miliony dolarów. Już w sezonie 2024/25 jego wartość na parkiecie może przerastać wartość pieniędzy, jakie ma zapisane w kontrakcie, jeśli u boku LBJ-a i Davisa zrobi kolejny krok w przód.
Do składu dołączył także Cam Reddish na 2-letniej umowie za minimum. Zawodnik mocno niedoceniony przez New York Knicks. Ostatni czas spędził z Portland Trail Blazers i notował średnio 11 punktów i 3 zbiórki w 27 minut. Lakers spróbują pobudzić jego potencjał. Zakontraktowanie go za taką kwotę również działa na korzyść generalnego menadżera. Zatem udało się do składu dołączyć trzech zawodników za relatywnie niewielkie pieniądze. Niewykluczone, że całą trójkę skusiła również perspektywa gry obok Jamesa i Davisa.
Kolejnym graczem, który z perspektywy walki o tytuł może być bardzo pomocny jest Jaxson Hayes, ex-Pelicans. Po dobrym okresie w Nowym Orleanie, trafił latem tego roku na rynek wolnych agentów. Z Lakers związał się 2-letnią umową z opcją zawodnika na sezon 2024/25. Nie wiemy jeszcze na jaką kwotę strony się porozumiały, ale to powinno stać się jasne w momencie, w którym koszykarz oficjalnie podpisze dokument. Jego warunki fizyczne będą dodatkowym zabezpieczeniem, gdy pojawią się problemy w obronie.
W międzyczasie Lakers stracili Dennisa Schrodera, który związał się 2-letnią umową za 26 milionów dolarów z Toronto Raptors oraz Malika Beasleya, który kolejne rozgrywki spędzi z Milwaukee Bucks. Jego umowa będzie rzekomo warta minimum, czyli 2,8 miliona dolarów. Beasley za rok ponownie trafi na rynek wolnych agentów. Można zakładać, że Malik nie doszedł z Lakers do porozumienia w sprawie wysokości jego kontraktu. Co na to wszystko sam LBJ? Sprawia wrażenie zadowolonego z dotychczasowego przebiegu off-season jego drużyny.
Bron recapping the Lakers free agency moves on his IG story 💰 pic.twitter.com/pedRIxh2ki
— Bleacher Report (@BleacherReport) July 1, 2023
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET