Los Angeles Lakers weszli w nowy sezon solidnie, lecz bez fajerwerków, po dwóch pierwszych meczach z Suns i Nuggets notując bilans 1-1. W układance brakuje jednak nadal jednego z istotniejszych elementów, którym w ostatnich tygodniach poprzedniego sezonu stał się Jarred Vanderbilt. Powrót zawodnika do gry ponownie się opóźni.
Jak nie ukrywał przed rozpoczęciem sezonu Darvin Ham, Jarred Vanderbilt jest szykowany na piątego obok LeBrona Jamesa, Anthony’ego Davisa, Austina Reavesa i D’Angelo Russella startera Lakers. Za skrzydłowym, który od czasu przyjścia z Utah Jazz pozostaje jednym z ważniejszych ogniw drużyny, nieprzepracowany okres przygotowawczy spowodowany kontuzją pięty.
Zawodnik pozostaje poza treningami od blisko trzech tygodni, a jak podają amerykańskie media, na tym jego przerwa w grze się nie skończy. Rehabilitacja Vanderbilta nie przebiega po myśli sztabu medycznego Lakers, który podał w piątek, że skrzydłowego czekają jeszcze co najmniej dwa tygodnie przerwy.
W kolejnych 14 dniach Jeziorowców czekać będzie siedem meczów, z czego 4 w serii spotkań wyjazdowych. Miejsce JV w pierwszej piątce Lakers tymczasowo zajął Taurean Prince, który po 18 punktach w otwierającym sezon meczu z Nuggets, w kolejnym przeciwko z Suns nie zanotował ani jednego oczka. Zespół ma w obwodzie jeszcze Rui Hachimurę, jednak jego charakterystyka i braki obronne sprawiają, że nie jest on najlepszym fitem dla pierwszej piątki po purpurowo-złotej stronie Los Angeles.
Na przestrzeni 26 meczów po przyjściu z Salt Lake City w ubiegłym sezonie Vanderbilt notował średnio 7,2 punktu i 6,7 zbiórki. Jego rola w zespole zwiększyła się wraz z nadejściem play-offów, gdzie zyskał miano jednego z kluczowych dla awansu do finału konferencji graczy Lakers. Zawodnik został za to nagrodzony nowym 3-letnim kontraktem opiewającym na 48 milionów dolarów, mającego wejść w życie od kolejnego sezonu.
Kolejne spotkanie LAL rozegrają w nocy z niedzieli na poniedziałek w Sacramento.