Spora grupa zawodników Los Angeles Lakers będzie szukać tego lata nowych kontraktów. Jest wśród tych graczy także Austin Reaves, którego kalifornijski klub będzie chciał z pewnością zatrzymać w klubie najdłużej. Może okazać się to jednak dość problematyczne, a wszystko za sprawą „zatrutej” umowy.


Trwa walka o fazę play-off, a wśród walczących klubów są także Los Angeles Lakers, którzy pomimo wszystkich zawirowań wciąż mają szanse szóste miejsce na Zachodzie i bezpośredni awans do fazy posezonowej. Władze klubu z Miasta Aniołów muszą też jednak powoli myśleć o zbliżającym się lecie, gdyż sporej grupie zawodników skończy się niedługo kontrakt. W tej grupie jest też m.in. Austin Reaves, czyli świetny „wynalazek” Lakers, który rozgrywa solidny sezon i może liczyć na podwyżkę.

Reaves nie został wybrany w drafcie do NBA w 2021 roku, lecz załapał się na umowę two-way z Lakers. Po dobrych występach w lidze letniej kalifornijski klub zdecydował się zaproponować mu standardowy kontrakt za minimum. Lakers nie mieli wtedy innego wyjścia, gdyż wykorzystali niemal cały wyjątek mid-level na podpisanie Kendricka Nunna. Przez to mogli zaproponować 25-latkowi tylko kontrakt minimalny, a ten może być zawarty maksymalnie na dwa sezony.

W związku z tym Reaves za kilka miesięcy wejdzie na rynek jako zastrzeżony wolny agent. Oznacza to, że Lakers będą mogli wyrównać każdą ofertę mu złożoną. Sęk w tym, że Reaves podlega pod tzw. regułę Arenasa i w jego przypadku może zadziałać „zatruty” kontrakt (ang. posion pill). Chodzi tutaj o strukturę takiej umowy, kiedy to wartość kontraktu znacząco wzrasta między drugim a trzecim rokiem trwania kontraktu. Najlepiej obrazuje to przypadek Jeremy’ego Lina z 2012 roku.

Wtedy to Houston Rockets zaproponowali mu 3-letnią umowę o wartości 28 milionów dolarów, przy czym niemal 15 milionów miał dostać dopiero w trzecim roku kontraktu. To wystarczyło, aby odstraszyć New York Knicks, którzy ostatecznie zdecydowali się nie wyrównać tej oferty i puścili tym samym Lina do Teksasu. Teraz obiektem podobnej zagrywki może być Reaves, który według ostatnich doniesień może liczyć na zarobki rzędu nawet 12-15 milionów rocznie w nowym kontrakcie.

W jego przypadku ewentualny kontrakt na poziomie 60 milionów za cztery lata gry mógłby mieć następującą strukturę: około 20 milionów za pierwsze dwa lata, a potem spory skok i łącznie około 40 milionów za dwa ostatnie lata. Co ważne, taka struktura umowy byłaby jedynym wyborem dla Lakers, ale już dla klubu składającego ofertę możliwe byłoby zastosowanie bardziej wyrównanego rozkładu, wedle którego Reaves zarabiałby mniej więcej tyle samo rocznie przez czas trwania umowy.

A to sprawia, że Lakers mogą znaleźć się latem w trudnej sytuacji. Dla nich najlepszym scenariuszem będzie po prostu zawczasu dogadać się z 25-latkiem i nie pozwolić mu w ten sposób wejść na rynek. Fani kalifornijskiego klubu liczą, że nie powtórzy się więc sytuacja z Alexem Caruso z 2021 roku. Reaves ma jednak sporo fanów w zarządzie klubu, a wśród nich jest m.in. Jeanie Buss, która ponoć nie pozwoliła na włączenie jego nazwiska do negocjacji z Brooklyn Nets o Kyrie Irvingu.

***

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments