Po tym jak odwołano środowe mecze NBA, odbyło się spotkanie przedstawicieli zawodników drużyn przebywających w „bańce” w Orlando. Los Angeles Clippers i Los Angeles Lakers głosowali za przerwaniem sezonu, ale inne drużyny chcą grać dalej i walczyć o mistrzostwo. Co dalej?
Przypomnijmy się co się stało. W środę zawodnicy Milwaukee Bucks nie wyszli na parkiet. Był to ich protest wobec przemocy policji w miejscowości Kenosha w stanie Wisconsin, gdzie postrzelony został czarnoskóry Amerykanin.
Bucks zdecydowali, że nie wyjdą na parkiet. Mecz z Magic się nie odbył. Spotkania Thunder – Rockets i Lakers – Blazers zostały przełożone.
Najprawdopodobniej czwartkowe mecze Jazz – Nuggets, Celtics – Raptors i Clippers – Mavs także zostaną przełożone, ale nie ma decyzji o odwołaniu sezonu.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że przedstawiciele klubów grających w bańce spotkali się w środę wieczorem. Doszło do burzliwej dyskusji, bo niektórym nie spodobało się, że Bucks bez wcześniejszego uzgodnienia z inny zdecydowali się na ruch, który niesie ze sobą duże konsekwencje.
Odbyło się też głosowanie za przerwaniem sezonu. Za byli przedstawiciele Clippers i Lakers, przeciw pozostałe drużyny. Podobno, kiedy ogłoszono wyniki głosowania, to LeBron James wyszedł ze spotkania wściekły. Za nim wyszli gracze obu drużyn z Los Angeles.
Zawodnicy NBA mają świadomość, że sezon bez dwóch czołowych drużyn nie miałby sensu, dlatego Udonis Haslem tłumaczył wyniki głosowania „sondowaniem nastrojów”, a nie ewentualną decyzją.
Przerwanie sezonu miałoby też duży wpływ na spadek wynagrodzeń zawodników NBA. CJ McCollum poprosił o analizę tej sytuacji i wyszło na to, że koszykarze straciliby od 15 do nawet 35 procent wynagrodzeń. Miałoby to wpływ także na przyszłe limity zarobków oraz umowę zbiorową (umowa pomiędzy związkiem zawodników, a ligą), która w wielu sytuacjach jest dla koszykarzy korzystna.
W czwartek około godz. 17 czasu polskiego odbędzie się kolejne spotkanie zawodników NBA. Będą dyskutować i decydować, co robić dalej.
W tym samym czasie powinno się też odbyć spotkanie władz NBA oraz właścicieli klubów.
O czym pisaliśmy wcześniej?
Bucks nie wyszli na parkiet w meczu przeciwko Magic w ramach protestu. W Stanach Zjednoczonych od kilku miesięcy panują bardzo niepokojące nastroje społeczne. Dochodzi do protestów, ale też zamieszek. Tym razem oliwy do ognia dolały wydarzenia z Kenoshy, gdzie tamtejsi policjanci postrzelili 29-letniego Jakoba Blake’a. Koszykarze NBA wyrażali swoją frustrację i złość poprzez media społecznościowe, ale zdecydowali się pójść dalej i zbojkotować mecze.
NBA od początku gry w bańce pozwala zawodnikom i zespołom protestować, m.in. poprzez klękanie przy hymnie, czy specjalne hasła na koszulkach, a właściciele klubów zaangażowali się jeszcze bardziej w ruchy społeczne i lokalne inicjatywy. Jednak kolejny incydent w wielu przypadkach przelał czarę goryczy. Gracze są bezradni i wychodzą z założenia, że grając dla kibiców w bańce w Orlando nie mogą przyczynić się do systemowych zmian, jakich się domagają. Stąd też pomysł o bojkocie najbliższych meczów.
Koszykarze podkreślają w ten sposób, że są rzeczy ważniejsze od koszykówki i swoim zachowaniem chcą zaznaczyć, że amerykańska społeczność nie godzi się na to, co obecnie dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Bojkot to coś, czego jeszcze w historii NBA nie było.
Do tej pory komisarz Adam Silver był po stronie zawodników. Pytanie jednak, co może zrobić więcej? Dużym problemem będzie dla niego sytuacji, jeśli sezon zostanie przerwany, bo NBA nie wywiąże się wtedy z umów telewizyjnych i sponsorskich.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną