Transfer Kyrie’ego Irvinga do Dallas Mavericks miał miejsce zaledwie kilka dni temu, ale na pierwsze negatywne komentarze na temat Brooklyn Nets nie musieliśmy długo czekać. Rozgrywający dał do zrozumienia, że w Nowym Jorku nie wszystko układało się po jego myśli, a wewnętrzne relacje w klubie pozostawiały wiele do życzenia.
Na debiut Kyrie’ego Irvinga w barwach Dallas Mavericks musimy jeszcze zaczekać, ale nie stanęło to na przeszkodzie 30-latkowi, by w rozmowie z The Athletic podzielić się przemyśleniami na temat swojej kontrowersyjnej przygody w Brooklyn Nets.
Epizod Irvinga z Nowym Jorku to seria ciekawie zapowiadających się wzlotów i wielkich upadków. Przez długi czas rozgrywający pozostawał poza grą z uwagi na odmówienie przyjęcia szczepienia bądź kontuzje. Kiedy już grał, to był fundamentalnym elementem zespołu. W 143 spotkaniach dla Brooklynu 30-latek notował średnio 27,1 punktu, 4,8 zbiórki, 5,8 asysty oraz 1,3 przechwytu na mecz.
Choć w ostatnich latach Nets mieli do dyspozycji zawodników kalibru Irvinga, Kevina Duranta czy Jamesa Hardena, to tylko raz zdołali przejść przez pierwszą rundę, po czym jednak musieli uznać wyższość Milwaukee Bucks (3-4). Z zewnątrz widać było, że na Brooklynie nie wszystko układa się tak, jak Sean Marks (generalny menadżer) i Joe Tsai (właściciel) mogliby sobie życzyć i nie chodzi tu tylko o wyniki sportowe.
O toksycznej atmosferze w Nets wypowiadał się wcześniej Harden. Następnie wymiany zażądał Durant, co samo w sobie wiele mówi o jego rzeczywistej opinii. Teraz głos w sprawie swojej przygody w Nowym Jorku zabrał Kyrie Irving.
– Dziś wiem, że chcę być w miejscu, w którym jestem celebrowany, a nie tylko tolerowany albo traktowany w sposób, który sprawia, że nie czuję się szanowany. Kiedy byłem na Brooklynie, zdarzały się w tym całym procesie momenty, w których czułem brak szacunku. Pracowałem bardzo ciężko nad tym, co robię. Nikt nigdy nie mówi o mojej etyce pracy. Wszystko rozmawiają o tym, co robię poza parkietem. Chciałem więc po prostu zmienić tę narrację, napisać własną historię – mówi Irving.
W momencie transferu Kyrie’ego Irvinga Brooklyn Nets zajmowali czwartą pozycję w tabeli Konferencji Wschodniej, choć przed spotkaniem z Phoenix Suns w nocy z wtorku na środę byli już na piątym miejscu z bilansem 32-21. Piątką lokatę – na Zachodzie – zajmują również Dallas Mavericks.
– Zostawiłem ich na czwartym miejscu. Zrobiłem to, co miałem zrobić. Zadbałem o partnerów z zespołu, nie byłem samolubny. […] Chcę robić wszystkie odpowiednie rzeczy dla siebie, a nie, by zadowolić kogoś innego – dodaje rozgrywający.
Najwięcej kontrowersji przyciągają sprzeczne słowa Irvinga. Kiedy rozgrywający rozpoczynał swoją karierę w Cleveland Cavaliers, to podczas spotkania z młodymi sympatykami „Wine & Gold” powiedział, że nie zamierza opuścić klubu. Podoba sytuacja miała miejsce w Boston Celtics, kiedy to Kyrie podkreślał swoje zaangażowanie w ich ówczesny projekt. Po przenosinach do Wielkiego Jabłka 30-latek zaznaczał z kolei, że nie ma możliwości, by zostawił Kevina Duranta samego na pokładzie Nets.
– Wciąż jesteśmy braćmi [z Durantem], ale koniec końców to jest biznes, tak jak to zawsze mówimy, i musimy zadbać o swoje rodziny. Każdego dnia, kiedy przychodzę do pracy, chcę czuć spokój, aniżeli mieć rzeczy, które zaprzątają mi głowę i myśleć, co ludzie w tym budynku o mnie myślą, albo czy jutro [w mediach] nie pojawi się informacja, że nie rozmawiam z kolegami z zespołu, co nie jest prawdą – podsumował Kyrie.
Jakby tego było mało, później okazało się, że Kyrie usunął z Instagrama post, w którym przepraszał za promowanie w mediach społecznościowych filmu, który zawierał antysemicie treści.
Jak w Dallas odnajdzie się Irving? Nikt z pewnością nie myśli tam o przekazaniu kontroli nad grą 30-latkowi. Wszystko w dalszym ciągu będzie w rękach Luki Doncicia, co podkreśla nawet szkoleniowiec zespołu – Jason Kidd.
– To jest i będzie zespół Luki. Rozumiemy, co się z tym wiążę. Będziemy mieli dobre mecze, ale będą też takie, w których nie zdobędziemy 130 punktów. Myślę sobie jednak, że musimy się przede wszystkim dobrze bawić. W zeszłym roku tak było. Chcemy, żeby KAI był KAI’em – mówił Kidd.
Zgodnie z doniesieniami zza oceanu debiut Irvinga będzie miał miejsce w nocy ze środy na czwartek o godzinie 04:00 czasu polskiego. Mavs zmierzą się wówczas na wyjeździe z bezpośrednim sąsiadem z tabeli – Los Angeles Clippers.