Powiedzieć, że Kyle Kuzma nie jest ulubieńcem kibiców Los Angeles Lakers to jak nic nie powiedzieć. Przez swoją nierówną formę i momentami brak pokory, młody zawodnik z LA ma duży problem z przekonaniem do swojej wartości sympatyków 17-krotnych mistrzów NBA.
Zatem wieści o przedłużeniu jego kontraktu nie spotkały się z entuzjastyczną reakcją. Kyle Kuzma porozumiał się z Los Angeles Lakers w sprawie 3-letniego przedłużenia swojej umowy za 40 milionów dolarów. W kontrakcie zawarto także opcję zawodnika na sezon 2023/24, co pozwoli Kuzmie trafić na rynek wolnych agentów, jeśli do tego czasu zawodnik znacząco podbije swoją wartość.
Wcześniej przedłużenia kontraktów podpisali LeBron James i Anthony Davis. Negocjacje z Kuzmą kosztowały sternika Lakers – Roba Pelinkę najwięcej czasu. Ciężko bowiem jednoznacznie Kyle’a ocenić, gdyż ten lepsze okresy przeplata z gorszymi. Właśnie z tego powodu wielu kibiców Lakers nie widzi dla niego miejsca w składzie. Zespół postanowił mimo wszystko dać 25-letniemu zawodnikowi kredyt zaufania.
Po decyzji Giannisa Antetokounmpo o podpisaniu nowego kontraktu z Milwaukee Bucks, Pelinka miał większą swobodę działania w kontekście układania salary-cap na kolejne lata. Można przypuszczać, że gdyby lider Bucks pozostawił sprawę swojej przyszłości otwartą, Kuzma przedłużenia swojego kontraktu przed sezonem 2020/21 by się nie doczekał. Ostatni rok był dla wychowanka Utah bardzo trudną przeprawą.
Odkąd do składu dołączył Anthony Davis, Kuzma nie ma już tak dużej swobody, co dobitnie pokazują liczby. W sezonie 2018/19 rzucał prawie 19 punktów na mecz. Ta średnia spadła do niespełna 13 oczek w poprzednich rozgrywkach. Dla Franka Vogela to twardy orzech do zgryzienia, bo najwyraźniej w LA wiele osób liczy na to, że gdy Kuzma rozwinie skrzydła, to stanie się trzecią gwiazdą obok LBJ-a i Davisa.
Wspieraj PROBASKET
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET
