Oklahoma City Thunder musieli minionej nocy uznać wyższość Houston Rockets, ale z dobrej strony po raz kolejny zaprezentował się Josh Giddey. Skrzydłowy Grzmotów znalazł się jednak w świetle reflektorów nie z uwagi na swój występ, a ze względu na popisowy rzut z pozycji siedzącej.
Na cztery minuty przed końcem starcia Oklahoma City Thunder z Houston Rockets Grzmoty traciły do rywala zaledwie jeden punkt. Mecz wchodził w kluczową fazę i każde trafienie było wówczas na wagę złota. Gospodarze mieli jednak wówczas problemy z wypracowaniem sobie pozycji rzutowej, a kiedy rozgrywający piłkę Josh Giddey upadł na parkiet wydawało się, że już nic nie jest w stanie uratować tego ataku.
Wówczas skrzydłowy Thunder bez dłuższej chwili namysłu zdecydował się jednak na rzut z pozycji siedzącej. Chodziło przede wszystkim o uciekający czas, bo OKC na wykończenie zostały już zaledwie dwie sekundy. Szczęśliwym trafem piłka odnalazła drogę do kosza i Grzmoty objęły wówczas prowadzenie.
Ostatecznie wysiłki Giddy’ego nie przyniosły jednak oczekiwanego rezultatu. Thunder przegrali z Rockets po dogrywce 126:132 i spadli tym samym na 3. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej, tuż za plecami Denver Nuggets i Minnesota Timberwolves.
Josh Giddey zasłużył jednak na wyróżnienie, bo pod nieobecność Shaia Gilgeous-Alexandra wziął na siebie sporo odpowiedzialności za zespół, a zawody z minionej nocy zakończył z dorobkiem 31 punktów, siedmiu zbiórek i czterech asyst. Trzy ostatnie mecze w jego wykonaniu to średnie na poziomie 25 „oczek”, 8,3 zbiórki oraz 5,3 asysty na mecz, ze średnią skutecznością 63% z gry oraz 52,9% za trzy.
W swojej historii NBA widziała już sporo niecodziennych bądź po prostu komicznych rzutów. Wróćmy wspomnieniami do przeszłości i raz jeszcze dobrze się im przyjrzyjmy.
Ta próba Marcelo Huertasa to doskonałe odzwierciedlenie ówczesnych Los Angeles Lakers:
Joakim Noah wahał się i wahał, by ostatecznie nie dorzucić do obręczy:
Wpadka przydarzyła się też Marcinowi Gortatowi, który trafił do własnego kosza. Chwilę później… powtórzył to Serge Ibaka:
Reggie Jackson nie mógł przebić się przez obronę, więc rzucił tak, jak mógł: