Wygląda na to, że miarka się przebrała i przedstawiciele ligi mają już dość nieodpowiednich zachowań Draymonda Greena. Skrzydłowy Golden State Warriors już po raz drugi w tym sezonie został zawieszony, choć tym razem na okres bliżej nieokreślony. To, co musi teraz zrobić 33-latek, by powrócić na parkiety NBA, nie jest jeszcze do końca jasne.
Draymond Green zrobił to ponownie. Kilka tygodni po tym, jak skrzydłowy Golden State Warriors rzucił się na Rudy’ego Goberta i zaczął go dusić, tym razem nie wytrzymał przy Jusufie Nurkiciu. Green uderzył środkowego Phoenix Suns w głowę i po chwili został wyrzucony z parkietu już po raz trzeci w tym sezonie. Więcej o całym zajściu pisaliśmy tutaj.
Zgodnie z oczekiwaniami Draymond Green doczekał się reakcji ze strony ligi, która w poniedziałek za sprawą komunikatu Joe Dumarsa poinformowała o jego zawieszeniu, choć tym razem bezterminowo.
Po sytuacji z Gobertem Green został zawieszony na pięć spotkań, po czym powrócił do rotacji Wojowników. Już wtedy władze ligi wzięły pod uwagę poprzednie wybryki zawodnika. Teraz 33-latek będzie musiał więc spełnić dodatkowo konkretne kryteria i zaspokoić stawiane przed nim oczekiwania, by móc myśleć w ogóle o ponownej grze. To swego rodzaju bufor, który liga chce wykorzystać, by zobaczyć zmiany w jego zachowaniu.
Na ten moment nie wiadomo, jakie konkretnie wymogi przedstawiono Draymondowi. Shams Charania z The Athletic informuje jedynie, że zawodnik ma otrzymać pomoc w postaci konsultacji z psychologiem.
Adrian Wojnarowski z ESPN dodaje natomiast, że Green, generalny menadżer Warriors Mike Dunleavy Jr. oraz agent Draymonda – Rich Paul z Klutch Sports – spotkają się w czwartek, by przedyskutować, jak konkretnie ma wyglądać proces „rehabilitacji” skrzydłowego.
— Przepraszam go, bo nie było to moim zamiarem. Staram się wpłynąć na gwiazdki sędziów poprzez wymachiwanie rękoma i to właśnie robiłem. Machnąłem ręką i niestety go uderzyłem — tłumaczył swój popis Green, przepraszając jednocześnie poszkodowanego Nurkicia.
Green dodaje kolejne problemy Wojownikom, którzy i bez tego nie radzą sobie w tym sezonie najlepiej. Zespół z Kalifornii z kiepskim bilansem 10-13 plasuje się obecnie na odległym 11. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej, co nie zapewnia nawet udziału w turnieju play-in.