Kierownictwo Milwaukee Bucks cały czas musi borykać się z presją możliwej utraty Giannisa Antetokounmpo, jeżeli ten przez dłuższy okres nie będzie zadowolony z kierunku, w którym podąża klub. Włodarze kończą już przygotowania składu na nadchodzące rozgrywki, a ich najnowszym nabytkiem jest zawodnik, który sześć ostatnich lat spędził w Los Angeles Clippers.
Całkiem niedawno Milwaukee Bucks rozstali się z Damianem Lillardem, którego transfer przyniósł efekty odwrotne od zamierzonych. Dziurę na pozycji rozgrywającego ma załatać Kevin Porter Jr., choć trudno oczekiwać, by w pojedynkę napędzał on ofensywę zespołu. Kilka miesięcy wcześniej klub pożegnał Khrisa Middletona, którego zastąpił — a przynajmniej próbował zastąpić — Kyle Kuzma.
W Wisconsin ewidentnie doszło zatem do gruntownych zmian, ale jedno pozostaje niezmienne — twarzą organizacji był i jest Giannis Antetokounmpo, którego cierpliwość może mieć jednak swoje granice. Grek pozostaje jak dotąd lojalny organizacji, która w 2013 roku wybrała go z 14. numerem draftu, ale nawet jego wypowiedzi mogą sugerować, że żądanie transferu wcale nie jest nieprawdopodobnym scenariuszem.
Włodarze próbowali naprędce zlepić skład, który umożliwi 30-letniemu Grekowi nawiązanie walki z czołówką, ale na ten moment nikt nie traktuje Bucks jako potencjalnego potentata do mistrzowskiego tytułu. Kwestii tej nie zmieni również najnowsze wzmocnienie ekipy z Milwaukee.
Według informacji zza oceanu roczną umowę z Bucks podpisze wkrótce Amir Coffey, który sześć pierwszych lat swojej kariery spędził w Los Angeles Clippers. W ostatnim sezonie w trykocie ekipy z Miasta Aniołów obrońca wystąpił w 72 spotkaniach (13 w pierwszej piątce) i notował w nich średnio 9,7 punktu, 2,2 zbiórki oraz 1,1 asysty na mecz, trafiając 47,1% wszystkich rzutów z gry, w tym 40,9% zza łuku.
Coffey rozciągnie więc grę i stworzy cenne zagrożenie zza łuku, które potrzebne jest, kiedy główny element twojego zespołu stanowi Giannis. To wzmocnienie, jak już jednak wspomnieliśmy, nie zmienia zupełnie położenia Bucks, którzy cały czas określani są mianem typowego zespołu na pierwszą rundę play-offów.
Trudno bowiem wyobrazić sobie scenariusz, w którym nawiązują walkę z Cleveland Cavaliers, New York Knicks czy Orlando Magic. Pomóc w końcowym rozstawieniu mogą zdrowotne problemy Boston Celtics i Indiana Pacers, ale nawet Detroit Pistons, Atlanta Hawks, czy zdrowi Philadelphia 76ers mogą okazać się dla Kozłów problemem nie do przeskoczenia.