Wymiana po OG Anunoby’ego zapoczątkowała pracowity okres w siedzibie Knicks. Drużyna z Nowego Yorku przed trade deadline planuje dokonać kolejnych roszad w składzie, aby załatać dziurę na rozegraniu. Na liście życzeń klubu nie brakuje cenionych nazwisk.
Jalen Brunson miał być pocieszeniem po tym, jak do Nowego Jorku po raz kolejny nie udało się sprowadzić jednej z ligowych gwiazd. Drugi sezon z rzędu 27-latek przekracza jednak wszelkie oczekiwania, mobilizując klub do zmiany strategii. Nie ma wątpliwości, że Julius Randle nie jest zawodnikiem mogącym wprowadzić drużynę na salony, a jak przekonuje Marc Stein, w kolejnych tygodniach żadne z topowych nazwisk nie będzie dostępne do wymiany. Przed lutowym deadlinem Knicks mają w planach sprowadzenie kolejnych zadaniowców i zbilansowanie zespołu.
Powołując się na źródła wewnątrz klubu, Stein wskazuje na pozycję rozgrywającego jako na newralgiczny punkt zespołu. Knicks rozglądają się za ball-handlerem i scorerem w jednym; zawodnikiem, który ma odciążyć Brunsona i dać trochę wytchnienia pierwszej piątce. Zespół chce w ten sposób załatać dziurę po stracie Immanuela Quickley’a, który w wymianie OG Anunoby’ego powędrował do Toronto Raptors.
Jak informowaliśmy Was w ostatnich dniach, Knicks są jednym z faworytów do pozyskania Bruce’a Browna, który może nie pozostać na długo w Kanadzie. Na liście życzeń klubu znajdują się także Jordan Clarkson z Utah Jazz, Terry Rozier z Charlotte Hornets, Malcolm Brogdon z Portland Trail Blazers i Alec Burks z Detroit Pistons.
Faworytami Toma Thibodeau mają być Burks, z którym miał przyjemność współpracować już w poprzednich latach i wysoko ceniony przez Blazers Brogdon. Z ostatnich informacji wynika, że Rozier preferowałby odejście do Miami Heat, a Clarkson jest na językach managerów kilku innych klubów z czołówki.
Partnerom w wymianie Knicks mają do oddania przede wszystkim Quentina Grimesa, który w ostatnim czasie wypadł z łask trenera. Atrakcyjny może okazać się także schodzący po sezonie kontrakt Evana Fourniera.