Czy przyjdzie nam zobaczyć go jeszcze w akcji? Mamy końcówkę kwietnia, a planów na wznowienie sezonu NBA jak nie było, tak nie ma. Niewykluczone więc, że ostatni mecz w karierze Vince’a Cartera już za nami. Zawodnik jest gotowy na kolejny rozdział.
Już przed rozpoczęciem sezonu 2019/2020 Vince Carter wskazywał na to, co będzie robił po zakończeniu kariery. Atlanta Hawks nie była przypadkowym wyborem, bo to właśnie w Atlancie swoje studio ma NBA TV, gdzie weteran ligowych parkietów ma pracować już po rozstaniu z profesjonalną grą w koszykówkę. Nie zniknie zatem ze świata NBA, wręcz przeciwnie – będzie go jeszcze więcej, z tym że w innej roli.
Jeśli to miałby być koniec gry Cartera, ten nie ma zamiaru na nic narzekać. – Miałem propozycje z klubów walczących o mistrzostwo – przyznaje. – Mówili, że nie mogą mi zagwarantować minut, a ja sam się o to nie prosiłem. Jednak nie chciałem znaleźć się w takiej sytuacji, nie chciałem jedynie pomagać swoją wiedzą. Od samego początku chodziło to, by grać. Mogę oczywiście dzielić się doświadczeniem z młodymi zawodnikami, ale czasami lepiej to pokazać, niż tylko opowiadać – dodał.
Właśnie dlatego w ostatnich latach Carter wybierał oferty z Sacramento i Atlanty. W przypadku obu drużyn dostał gwarancję konkretnej roli w rotacji. Nie musiał więc obawiać się o to, że jego kariera zakończy się oglądaniem meczów z perspektywy ławki rezerwowych. Nie miał też zamiaru rozmieniać się na drobne, dlatego przestał gonić za mistrzostwem i wyszedł z założenia, że najważniejsza jest po prostu radość z gry.
Ale czy miał jakiekolwiek wątpliwości, co do swojej decyzji o zakończeniu kariery? Vince nie ukrywa, że tak, ale zarówno Dirk Nowitzki, jak i Kobe Bryant potwierdzali, że emerytura będzie mu służyć. – Przekonali mnie i poczułem się komfortowo ze swoją decyzją – podkreśla. – To właśnie z nimi chciałem porozmawiać i usłyszeć, co mają do powiedzenia – kończy. Szkoda tylko, że nie mógł pożegnać się z Toronto, wyjazdowe spotkanie miało się odbyć 10 kwietnia.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET