Defensywa była jednym z elementów w grze Kobego Bryanta, którego nie mogłeś zlekceważyć. Kobe potrafił całkowicie zdominować rywalizację ze swoim bezpośrednim przeciwnikiem i to po obu stronach parkietu. W jednej z wypowiedzi zdradził jednak, którego z rywali nigdy de facto nie rozgryzł.
W trakcie swojej kariery Kobe Bryant był dziewięciokrotnie wybierany do pierwszego składu All-Defensive i trzykrotnie do drugiego. Jego zawziętość, zasięg ramion oraz szybkość sprawiały rywalom potężne problemy. W ostatnich latach swojej kariery nie był już tak skuteczny, ale w dużej mierze wynikało to z jego problemów zdrowotnych. Musiał częściej odpuszczać i konserwować swoją energię. Może właśnie dlatego, tak wiele problemów sprawiał mu… Kevin Durant. Na twitterze Legion Hoops pojawiło się ciekawe wspomnienie.
– Kevin Durant, odszedłem na emeryturę i to on był jedynym graczem, na którego nie znalazłem sposobu. Nie wiedziałem, jak go mogę zatrzymać – przyznał Kobe, co było rzecz jasna ogromnym komplementem dla KD. – Zawsze starałem się liczyć sekundy, jakich potrzebował, by wykonać swój ruch. Próbowałem odgadnąć, kiedy je robi, w których momentach meczu. Nigdy nie potrafiłem ogarnąć rytmu, w jakim grał – dodał Bryant. Panowie mieli do siebie ogromny szacunek i rywalizowali wspólnie dla reprezentacji USA.
W podobnym tonie na temat Duranta wypowiadali się inni, ale takie słowa z ust Bryanta – jednego z najlepszych defensorów swojej generacji, brzmiały szczególnie. KD, pomimo 34 lat na karku, nadal stanowi poważne zagrożenie dla każdej formy defensywy. Kontuzje w ostatnim czasie mocno go spowolniły, ale nie odebrały mu pierwiastka, który czyni go wyjątkowym. W 39 meczach dla Brooklyn Nets notował średnio 29,7 punktu, 6,7 zbiórki i 5,3 asysty trafiając 55,9% z gry i 37,6% za trzy.
Przed Durantem zupełnie nowy etap. Został oficjalnie przedstawiony jako zawodnik Phoenix Suns i tuż po przerwie na Weekend Gwiazd będzie przymierzany do swojego pierwszego meczu w koszulce nowego zespołu. W Arizonie połączył siły z Chrisem Paulem, Devinem Bookerem i DeAndre Aytonem. Pierwsza piątką zespołu prowadzonego przez trenera Monty’ego Williamsa będzie siała postrach na całym zachodzie. Najważniejsze będzie jednak to, by kluczowi gracze rotacji byli zdrowi na najważniejszy etap rywalizacji.