Tegoroczne ostatni dni okienka transferowego w NBA nie przyniosły aż tak dużych emocji, jak choćby rok temu, gdy kluby zmienili tacy zawodnicy jak Kevin Durant czy Kyrie Irving. Mimo wszystko w czwartek kluby dokonały sporo wymian. Warto więc sprawdzić, kto w tej chwili może czuć się zwycięzcą, a kto przegranym tegorocznego trade deadline.


Wygrani: New York Knicks

Nowojorska drużyna w styczniu była najlepszym zespołem w lidze. W dużej mierze był to efekt ściągnięcia OG Anunoby’ego z Toronto Raptors pod koniec ubiegłego roku. W ostatnim czasie Knicks zostali jednak dość mocno zaatakowani przez kontuzje. Julius Randle straci jeszcze kilka tygodni gry przez problemy z barkiem, a w czwartek okazało się, że minimum trzy tygodnie pauzować będzie Anunoby, który musiał poddać się operacji kontuzjowanego łokcia. To pewnie też wpłynęło na ruchy NYK przed zakończeniem okienka transferowego. Udało im się pozyskać nie jednego, a dwóch zawodników z Detroit Pistons.

Nowymi graczami Knicks zostali Bojan Bogdanović oraz Alec Burks, czyli dwóch weteranów, którzy trafiają w tym sezonie ponad 40 procent trójek i będą w stanie pomóc Knicks na pewno w drugiej części sezonu, a być może także w fazie play-off. Nie wiadomo, jak bardzo Tom Thibodau będzie w stanie zaufać Bogdanovicowi, biorąc pod uwagę słabiutką postawę 34-latka w defensywie, natomiast Knicks liczą, że plusy przesłonią minusy, a zestawienie świetnego strzelca z zawodnikami w obronie solidnymi pozwoli ukryć jego niedoskonałości. Dla Burksa to z kolei powrót do Nowego Jorku i on też powinien być dla Knicks sporym wzmocnieniem.

Ceną było oddanie Quentina Grimesa, czyli utalentowanego zawodnika, który jednak w Nowym Jorku narzekał ostatnio na rolę. Knicks oddali też wybory w drugiej rundzie draftu. Dużym sukcesem jest to, że nie oddali ani jednego wyboru w pierwszej rundzie! Dzięki temu nadal mogą brać udział w dyskusjach na temat potencjalnego transferu jakiejś gwiazdy, która pojawi się na rynku. Dodatkowo ani Burks, ani Bogdanović nie wpływają za bardzo na ich finanse. Ten pierwszy po zakończeniu sezonu będzie wolnym graczem, a w kontrakcie Bogdanovica na przyszłe rozgrywki jest warta 19 mln dol. opcja zespołu, dzięki czemu Knicks zyskali pożyteczną umowę do wymian.


Przegrani: LeBron James oraz Stephen Curry

Nie doczekał się tym razem LeBron James posiłków, tak jak to miało miejsce przed rokiem. Los Angeles Lakers z różnych powodów postanowili nie wykonywać żadnego ruchu. Nie dodali do składu Dejounte Murraya. Nie dodali do składu także wielu innych zawodników, z którymi byli w ostatnich tygodniach łączeni. Po prostu nie dodali do składu nikogo. Mogą oczywiście spróbować podziałać na rynku buy-outów, ale brak transferów i rozstania się z wyborami w drafcie mówi chyba jasno, że władze Lakers w powodzenie tej drużyny w obecnym kształcie raczej nie wierzą. Albo przynajmniej, że chcą wierzyć, iż w dobrym zdrowiu będą mieli jeszcze szansę odwrócić jakoś ten sezon.

Bo w sumie w podobnym przecież składzie rok temu dotarli aż do finałów konferencji, a teraz i LeBron James, i Anthony Davis są zdrowi i grają na dobrym poziomie. To na razie przekłada się jednak na przeciętne wyniki, przez co Lakers kolejny rok z rzędu będą musieli bić się o to, by do fazy play-off w ogóle awansować. Dla fanów LAL to jednak nic nowego. Pewnie rozczarowany jest więc LeBron, któremu ucieka czas i ucieka kolejny sezon, aby spróbować zrównać się jeszcze z MJ-em w liczbie tytułów, ale Lakers najprawdopodobniej postąpili odpowiednio, jeśli cena za pozyskanie marginalnego choćby wzmocnienia rzeczywiście była zbyt duża. Kolejna szansa na to dopiero latem.

Rozczarowany musi być także Stephen Curry, bo on jeszcze kilka tygodni temu mówił, że jeśli nie będzie żadnych zmian w zespole Golden State Warriors, to mamy do czynienia z definicją szaleństwa. Trudno za zmianę uznać transfer Cory’ego Josepha, którego Wojownicy pozbyli się, żeby zaoszczędzić trochę pieniędzy w podatku i otworzyć sobie jedno miejsce w składzie na ewentualny podpis gracza z rynku buy-outów. Fakt faktem, że gra GSW wygląda ostatnio nieco lepiej, natomiast wciąż czeka ich trudna walka o awans do fazy posezonowej. Generalny menedżer Mike Dunleavy Jr. prędzej czy później będzie jakieś poważne decyzje musiał podjąć. Tym bardziej że Steph, tak jak LeBron, młodszy nie będzie.


Pół na pół: Oklahoma City Thunder

Ciekawy ruch wykonał Sam Presti, który ściągnął do Oklahomy byłego all-stara w osobie Gordona Haywarda. Ten w zdrowiu może być dla młodej drużyny OKC naprawdę dobrym wsparciem, a nie kosztował ich znowu wcale tak dużo. 33-letni Hayward powinien pomóc Thunder w wielu aspektach. Dobrze gra z piłką w rękach, jest solidnym strzelcem i po prostu mądrym zawodnikiem, który może nawet kończyć mecze w miejsce np. Josha Giddeya. Ale wydaje się, że Thunder bardziej potrzebowali wzmocnienia w strefie podkoszowej. Co więcej, Hayward nie gra od 26 grudnia z powodu kontuzji łydki i w ostatnich latach miał tyle problemów zdrowotnych, że trudno mu zaufać. Dlatego na razie to ruch dobry tylko na papierze.


Przegrani: Chicago Bulls

Już rok temu Chicago Bulls nie wykonali żadnego ruchu przed końcem okienka, choć mogli to zrobić. Tak w zasadzie to ostatni transfer Byków z udziałem zawodników miał miejsce… w sierpniu 2021 roku! Oczywiście zrozumiałe jest, że nie znaleźli chętnego na kontrakt Zacha LaVine’a, ale dziwić może fakt, że zostawili w składzie takich graczy jak Alex Caruso czy Andre Drummond, za których byli w stanie pozyskać naprawdę solidny zwrot. W zespole został też DeMar DeRozan, choć po zakończeniu sezonu kończy mu się umowa i może się okazać, że weteran tak po prostu z Chicago odejdzie. Mimo tego Bulls nie zrobili nic i zdaje się, że dalej zamierzają stać w miejscu.

A to obecne miejsce jest dla nich tak naprawdę najgorszym możliwym, bo w tej chwili z bilansem 24-27 zajmują 9. lokatę w tabeli Konferencji Wschodniej. Czyli ani nie mają widoków na sukcesy tu i teraz, ani widoków na poprawę w przyszłości. Wydawało się, że to już czas, aby nacisnąć przycisk z napisem „reset” i zyskać jakiś kapitał w drafcie. Tym bardziej że według ostatnich informacji było zielone światło na przebudowę dla zarządu Bulls od właścicieli. Arturas Karnisovas cały czas odmawia jednak zrobienia kroku w tył, ale jednocześnie od lat nie jest w stanie zrobić choćby kroku do przodu.


Wygrani: Philadelphia 76ers

Sam fakt, że Philadelphia 76ers wykonali ruch po Buddy’ego Hielda jest dla ich fanów zwycięstwem, bo oznacza, że w zespole wciąż wierzą, że Joel Embiid będzie jeszcze w stanie w tym sezonie wrócić do gry na wysokim poziomie. Nadzieje na walkę o mistrzowski tytuł cały czas są w Filadelfii spore. Hield to dla Szóstek solidny dodatek, tym bardziej że podopieczni trenera Nicka Nurse’a mają w tym sezonie spore problemy z trafianiem z dystansu, a 30-letni obrońca w tym aspekcie pomoże im jak mało kto. Co więcej, po sezonie będzie on wolnym graczem, więc wielkie letnie plany Darryla Moreya pozostaje aktualne. 76ers mogą mieć ponad 60 mln dol. wolnych środków tego lata.

Jeśli jednak chodzi o ten sezon, to wszystko zależy od tego, kiedy wróci Embiid i czy po kontuzji będzie w stanie wejść na taki poziom, by 76ers można było zaliczać do grona kandydatów do mistrzostwa. Bo jeżeli ten powrót nie nastąpi wcale albo nie ułoży się po myśli Philly, to ściągnięcie Hielda nie będzie miało większego znaczenia. Dobrze przynajmniej, że 76ers nie oddali za niego nic o dużej wartości. Z zespołem pożegnali się bowiem Marcus Morris, Furkan Korkmaz oraz trzy wybory w drugiej rundzie draftu.


Pół na pół: Dallas Mavericks

Dwóch zawodników pozyskali w czwartek Dallas Mavericks. Najpierw dogadali się z Washington Wizards, skąd trafił do nich podkoszowy Daniel Gafford, a następnie porozumieli się z Charlotte Hornets, dzięki czemu ich nowym graczem został skrzydłowy PJ Washington ze swoją przyjazną umową, w której ramach z roku na rok zarabia mniej. Z teksańskim klubem pożegnali się natomiast Grant Williams (ten sam, którego latem ubiegłego roku ściągnęli z Boston Celtics), Richaun Holmes i już po raz trzeci w karierze Seth Curry. Dodatkowo władze Mavs oddały wybór w pierwszej rundzie draftu 2027 (chroniony w top2) za Washingtona oraz prawo do zamiany wyboru w pierwszej rundzie draftu 2028 za Gafforda.

Washington powinien być lepszy od Williamsa (za którego Mavs latem oddali m.in. prawo do zamiany wyboru w pierwszej rundzie draftu 2030), a Gafford na pewno może dać więcej niż Holmes. Ale czy te wzmocnienia naprawdę były tego warte? Washington jako zawodnik 3-and-D ani nie rzuca z dystansu na dobrym procencie (w tym sezonie jego skuteczność wynosi 32 procent i to kolejny z rzędu sezon, gdy się pogorszyła), ani też nie jest aż tak dobrym defensorem, choć w lepszym zespole niż Hornets może ma szansę na lepsze osiągi. Gafford z kolei będzie trochę jednak dublował się pozycją z Dereckiem Livelym II. Ani jeden, ani drugi nie trafili w trwających rozgrywkach rzutu za trzy punkty.

Tymczasem teksańska ekipa już przed tymi transferami miała deficyt wybór w drafcie, którymi mogła próbować handlować. W czwartek oddała tak naprawdę ostatnią cenną rzecz, jaką miała. Nie ma tymczasem absolutnie żadnej pewności, że Washington oraz Gafford sprawią, iż Mavericks wejdą do czołówki Zachodu. Obaj są solidnymi zawodnikami, ale to wciąż dopiero opcje numer trzy lub cztery ze słabych zespołów jak Hornets i Wizards. Zegar tyka coraz głośniej, a kolejne próby Mavs otoczenia Luki Doncica w odpowiedni sposób nie przynoszą pożądanych efektów. No i zaraz może się okazać, że nawet jeśli Mavs będą chcieli próbować dalej, to nie za bardzo będą mieli ku temu pole manewru.


Wygrani: Boston Celtics

Drużyna z najlepszym bilansem w lidze nie musiała wiele zmieniać, ale udało jej się i tak wzmocnić tam, gdzie miała największą potrzebę, czyli pod koszem. Boston Celtics w środę dodali do składu Xaviera Tillmana, który będzie dobrą polisą ubezpieczeniową dla zespołu z Kristapsem Porzinginsem oraz 38-letnim Alem Horfordem. Tillman to przede wszystkim solidny defensor i ma szansę przydać się Celtom także w fazie play-off, gdzie może okazać się cennym wsparciem w walce z takimi zawodnikami jak Giannis Antetokonumpo, Bam Adebayo czy Julius Randle. Celtics wygrali również, bo żaden z ich najpoważniejszych rywali nie wykonał tak naprawdę żadnego znaczącego ruchu, który zmieniłby układ sił.


Przegrani: Detroit Pistons

Kolejny koszmar przeżywają fani Detroit Pistons. Jakby mało im było koszmarów w ostatnich latach czy nawet tygodniach. Przecież dopiero nieco ponad miesiąc temu skończyła się historyczna seria 28 porażek z rzędu Tłoków. Jakąś nadzieją na lepsze jutro były ostatnie dni okienka transferowego, ale okazało się, że Pistons już wcześniej przegapili szansę na to, by skapitalizować niektórych zawodników i ostatecznie np. w wymianie z New York Knicks, w której oddali Bojana Bogdanovica oraz Aleca Burksa, nie dostali choćby jednego wyboru w pierwszej rundzie draftu! Quentin Grimes to utalentowany gracz, ale nie jest to na tyle ekscytujący zawodnik, by miał cokolwiek w Detroit tak w zasadzie zmienić.

Oprócz niego do Detroit trafili też w tym tygodniu jeszcze m.in. Simone Fontecchio czy Evan Fournier. Z zespołem pożegnali się za to Killian Hayes (siódmy wybór draftu 2020), Danilo Gallinari czy Joe Harris, których Pistons zdecydowali się tak po prostu zwolnić. Wytransferowani zostali jeszcze Monte Morris czy Kevin Knox. Za żadnego z tych graczy Pistons nie dostali tak naprawdę nic wartościowego. W transferze po 28-letniego Fontecchio oddali nawet wybór w drugiej rundzie tegorocznego draftu, który będzie gdzieś na początku czwartej dziesiątki. Zdaje się, że ostatnie miesiące w Detroit po prostu poszły na marne po błędnych decyzjach, jakie władze klubu podjęły latem. Oby kolejne lato było lepsze.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    8 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments