Anthony Olivieri z ESPN.com poruszył wątek, o którym dotąd mówiono tylko na ligowych korytarzach. Otóż okazuje się, że New York Knicks w 1996 roku próbowali w bardzo dyskretny sposób przekonać Michaela Jordana do kontynuowania kariery w koszulce zespołu z MSG.
Było lato 1996 roku. Michael Jordan po raz pierwszy w karierze trafił na rynek wolnych agentów jako niezastrzeżony gracz. Nadal reprezentował absolutnie magiczny poziom i prowadził Chicago Bulls do kolejnych mistrzostw. W międzyczasie jednak między obozem Jordana a New York Knicks powstało interesujące napięcie, które mogło całkowicie zmienić balans układu sił we wschodniej konferencji. W Big Apple były ogromne pieniądze, które czekały na skinienie głowy najlepszego koszykarza.
W Chicago mieli sporo powodów do niepokoju. Jordan trafił na rynek, a przyszłość z zespołem Phila Jacksona i Dennisa Rodmana wisiały na włosku. Nikt nie spodziewał się, że MJ wybierze cokolwiek poza nową umową w Chicago, ale Knicks byli gotowi spróbować. Dave Checketts, dyrektor grupy MSG zarządzającej Knicks, usłyszał wówczas, że jeśli Jordan nie będzie usatysfakcjonowany ofertą Bulls, zacznie się rozglądać za innymi możliwościami. Zespół z Big Apple zrobił wszystko, co mógł, by przygotować w swoim salary-cap wystarczająco dużo miejsca.
Jednak żeby pozyskać Jordana, Knicks musieli mieć w składzie kolejnego All-Stara, który zapewni mu wsparcie. Checketts wspomina po latach, że pierwszy telefon, jaki wykonał latem tamtego roku był do Davida Falka – agenta Jordana. Ten zakładał, że będzie musiał poruszyć niebo i ziemię, by pozyskać największą gwiazdę NBA. Falk potraktował to jako szansę na negocjację z Bulls. Miał bowiem asa w rękawie, bo Knicks było stać na to, by zapłacić MJ-owi naprawdę ogromną i konkurencyjną do oferty Bulls sumę.
Checketts miał nawet obiecać agentowi Jordana, że odda mu całe salary-cap, jeśli przekona go do przenosin. To oznaczało, że Falk mógł obsadzić zespół z Nowego Jorku swoimi zawodnikami. Knicks mieli serdecznie dość, że MJ praktycznie co roku łoi im tyłek, więc byli gotowi na najbardziej desperacki ruch. Gdyby Jordan ubrał koszulkę Knicks, kibice wybaczyliby Checkettsowi absolutnie wszystko. Niewykluczone, że wiele sprowadziło się do tego, co zrobi Phil Jackson. Gdyby przeniósł się z MJ-em do Nowego Jorku…
Panowie mogliby kontynuować tam swoje dzieło i napisać zupełnie inną historię drugiej połowy lat 90. Co ciekawe Dave Checketts w lipcu 1996 roku miał spotkać się z Falkiem w sprawie Jordana. Nie dotarł jednak na zaplanowane w Waszyngtonie spotkanie przez walkę… Andrzeja Gołoty, która zakończyła się bijatyką i potencjalnym kryzysem wizerunkowym dla MSG. Knicks mimo wszystko zaproponowali Jordanowi umowę i dali Falkowi… 24 godziny na decyzję. Zdecydowanie za mało.
Twierdzono, że Knicks spróbują rzucić Jordanowi “prawdziwe pieniądze” pod stołem, ale Checketts zaprzecza jakimkolwiek próbom, które byłyby niezgodne z ligowymi przepisami. Jerry Reinsdorf – właściciel Bulls wiedział, że obóz Jordana rozmawia z Knicks. Wiedział też, że Falk wykorzysta Nowy Jork jako dźwignię dla nowej umowy Jordana. Ostatecznie MJ podpisał z Bulls na rok za 30,1 miliona dolarów – tak wysokich kontraktów nie było w NBA przez kolejnych 20 lat. Próg salary-cap wynosił wówczas… 27 milionów. To pokazuje, jak ogromna była wartość MJ-a i Bulls ani przez moment nie myśleli o tym, by go wypuścić.
Całość od Anthony’ego Olivieriego