Nie ulega wątpliwości, że pomimo lat spędzonych w trykocie Spurs i sukcesów, które się z tym wiązały, reputacja Kawhia Leonarda w San Antonio nie należy do najlepszych. Minionej nocy skrzydłowy przekonał się o tym ponownie, choć tym razem w jego obronie stanął Gregg Popovich. To jednak niewiele zmieniło.
Minionej nocy San Antonio Spurs przegrali z Los Angeles Clippers 102:109 i doznali tym samym dziesiątej porażki z rzędu. „Ostrogi” zajmują obecnie ostatnie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej z bilansem 3-12 i choć mało kto oczekiwał, że już w tym sezonie włączą się do walki o miejsce w play-offs, to kibice wciąż oczekują większej eksplozji talentu.
Choć w trakcie starcia z LAC dobrze rokujące momenty można było zobaczyć gołym okiem, to uwagę zgromadzonych we Frost Bank Center fanów przykuła sytuacja z Kawhiem Leonardem w roli głównej. Odkąd skrzydłowy rozstał się z San Antonio w nie najlepszych okolicznościach, każdy jego powrót do Teksasu wiążę się z falą gwizdków, krzyków i buczenia w jego kierunku.
Nie inaczej było tej nocy i kiedy Leonard stanął na linii rzutów wolnych, kibice próbowali dać mu do zrozumienia, że wciąż pamiętają sytuację z 2018 roku. Gregg Popovich, szkoleniowiec Spurs, miał jednak dość takiego zachowania, złapał za jeden z mikrofonów i zdecydował się przemówić do publiczności.
– Przepraszam na moment. Możemy przestać z buczeniem i pozwolić tym gościom grać? Miejcie trochę klasy. Nie tacy przecież jesteśmy. Skończcie z buczeniem – powiedział wówczas Pop.
Kibicom wrogo nastawionym do Leonarda nie spodobały się jednak słowa szkoleniowca Spurs, a natężenie buczenia jedynie wzrosło. Po zakończeniu rywalizacji Pop podkreślił krótko, że „każdy, kto wie cokolwiek o sporcie, wie też, że nie należy szturchać niedźwiedzia”, czyli prowokować przeciwnika, który może odebrać to jako motywację do lepszej gry.
Podobnego sformułowania użył Dillon Brooks, kiedy to podkreślał, że nie boi się LeBrona Jamesa i nie szanuje nikogo, kto nie zdobył przeciwko niemu 40 punktów. Kilka dni później Los Angeles Lakers zakończyli przygodę Memphis Grizzlies w play-offach w sześciu meczach już na pierwszej rundzie.
O zachowanie Popovicha na pomeczowej konferencji prasowej zapytany został również Jeremy Sochan. Reprezentant Polski dał jasno do zrozumienia, że popiera decyzję podjętą przez szkoleniowca.
– To była odpowiednia decyzja. Nikt nie wie, co dzieje się w głowie Kawhia Leonarda. Zrobił wiele dla tej organizacji i nie ma potrzeby okazywania braku szacunku w ten sposób. To część gry, ale on też jest człowiekiem, więc szanuję, co zrobił trener Pop – oznajmił Sochan.
Kawhi spędził w San Antonio siedem sezonów i notował w tym czasie średnio 16,3 punktu, 6,2 zbiórki, 2,3 asysty oraz 1,8 przechwytu na mecz. W 2014 roku sięgnął z „Ostrogami” po mistrzowski tytuł i został wybrany MVP serii finałowej. Jego przygoda w Teksasie zakończyła się jednak kontrowersyjną wymianą do Toronto Raptors, która w pewien sposób zapoczątkowała przebudowę zespołu.