Kevin Garnett uważa, że media i kibice związani z NBA za bardzo przywiązują się do mistrzostw i legend, które grały w przeszłości. Były gracz Boston Celtics i Minnesota Timberwolves obawia się, że wiele osób nie zwraca uwagi na to, że dane im jest oglądać najbardziej utalentowanych zawodników, jakich NBA kiedykolwiek widziała. Podczas rozmowy z prezenterem Stephenem A. Smithem KG się zagotował, a w pewnym momencie musiał wstać od biurka.
— Myślę, że problemem dzisiejszych czasów jest fakt, że tak bardzo skupiamy się na przeszłości, kulturze, historii, która zbudowała NBA. Przegapiamy wielkie rzeczy, które dzieją się na naszych oczach — zaczął Kevin Garnett w podkaście „Stephen A. Smith Show”.
Następnie przeszedł do wymieniania wszystkiego, za co kocha dzisiejszą NBA. Robił się przy tym naprawdę emocjonalny. On już tak po prostu ma, to część tego, kim jest. — LeBron ma 38 lat i robi coś, czego nigdy nie widzieliśmy. Mamy w lidze Francuza mierzącego 224 cm wzrostu. Jest debiutantem, a wygląda, jakby grał w tej lidze dwa lub trzy lata, wygląda jak rozgrywający, założył „dziurę” obrońcy! Wilt Chamberlain przewróciłby się w grobie, gdybyśmy mu powiedzieli, że skrzydłowy mierzący 208 cm skacze tyle… — dodał Garnett i aż wstał od biurka, by trochę się uspokoić.
— Musimy się z tego otrząsnąć. Mówię to całemu światu. Musimy z tym skończyć. Michael Jordan, Magic Johnson, oni są przeszłością. Musimy docenić to, co nowe. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy kogoś takiego jak Stephen Curry. Jerry West ciągle jest na naszych językach, ale on nigdy nie rzucał z takich odległości — mówił dalej Garnett.
Z jego wypowiedzi wynika, że Garnett jest zmęczony ciągłym porównywaniem obecnych zawodników do tych, którzy byli w NBA jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Woli cieszyć się z tego, co dzieje się teraz. A dzieje się sporo — kilka dni temu LBJ został pierwszym graczem w historii, który przekroczył granicę 39 tys. punktów zdobytych w sezonie regularnym.
***
Wspieraj PROBASKET
