Minionej soboty gwiazdor Brooklyn Nets – Kevin Durant – powrócił do Bay Area. Zdobywając 20 punktów poprowadził Nowojorczyków do zwycięstwa nad Wojownikami. Dla Duranta był to pierwszy mecz w San Francisco, od czasu opuszczenia klubu z Kalifornii.
10-krotny All-Star sięgał dwukrotnie po nagrodę MVP finałów, prowadząc Warriors do dwóch tytułów mistrzowskich w ciągu trzech lat. Podczas sobotniego spotkania wróciły wspomnienia, kiedy to w trakcie pierwszej kwarty zaprezentowano materiał z przypomnieniem znaczenia postaci Kevina Duranta. To z pewnością miły gest i ukłon w stronę jego dokonań.
-Ten tribute był fajny – powiedział Durant. –Codziennie myślę o tych chwilach – zaznaczył Durant reporterom po meczu, w tym Malice Andrews z ESPN. –Myślę o każdym swoim momencie w tej lidze. Analizuję i polepszam swoją grę – dodał. -Mój czas tutaj w Golden State był świetną zabawą. To było bardzo duże doświadczenie edukacyjne, zwłaszcza nauka koszykówki w ramach innej filozofii. Zabiorę to ze sobą do końca życia – podkreślił.
Brooklyn pozyskał Duranta z GSW na mocy umowy podpisanej w 2019 roku. KD jednak nie miał okazji przeciwstawienia się Warriors wcześniej w ich hali, gdyż z powodu zerwanego ścięgna Achillesa, musiał opuścić cały sezon 2019/2020.
Krótko po odejściu Duranta, właściciel GSW – Joe Lacob – ogłosił, że żaden zawodnik już nigdy nie założy koszulki z numerem 35. Steve Kerr uważa, że takie uhonorowanie Duranta w jego pierwszym meczu w San Francisco w charakterze gościa jest „nie do pomyślenia”. Zespół planuje powtórzyć ceremonię w przyszłym roku, kiedy kibice będą już mogli przyjść do hali.
-Kiedy Kevin przyjechał tutaj i dał nam trzy lata po prostu niesamowitej koszykówki, mogliśmy przynajmniej powitać go z powrotem z otwartymi ramionami – powiedział trener GSW, Steve Kerr. -Ten facet dał nam wszystko przez trzy lata, a potem wyjechał z druzgocącą kontuzją. Powinien od nas dostać dużo miłości, tak wiele dla nas zrobił – kończy.