Był jeden fantastyczny sezon i jeden całkiem fatalny. Julius Randle tylko na chwilę okazał się zbawicielem New York Knicks, a teraz zdaje się w Nowym Jorku nie wiążą już z nim swojej przyszłości. A to może być ciekawa okazja dla Los Angeles Lakers, by pozbyć się kontraktu Russella Westbrooka i przyjąć z powrotem swojego wychowanka.
Wszyscy w NBA czekają, aż wreszcie upadnie pierwsza płytka domino i ruszy lawina ruchów transferowych. Kevin Durant, Donovan Mitchell czy Kyrie Irving – przede wszystkim ta trójka może rozpocząć sezon w nowych barwach, ale też transfer któregokolwiek z nich może być początkiem całej serii ruchów. Już zresztą słychać, że jeśli New York Knicks sięgną po Mitchella, to będą chcieli pozbyć się Juliusa Randle i jego kontraktu. Skrzydłowy przed rokiem podpisał bowiem 4-letnie przedłużenie umowy o wartości 117 milionów dolarów.
Był to efekt znakomitej jego postawy w rozgrywkach 2020/21. Sęk w tym, że po podpisaniu przedłużenia zawodnik znacząco obniżył loty w kolejnych rozgrywkach, a do tego często wyglądał tak, jak gdyby nie chciało mu się już grać dla Knicks. Ostatecznie notował średnio 20.1 punktów, 9.9 zbiórek oraz 5.1 asyst na mecz, trafiając 41 procent rzutów z gry oraz 31 procent trójek – pod każdym względem notował więc gorsze liczby, niż w sezonie 2020/21, gdy po raz pierwszy zagrał w Meczu Gwiazd i otrzymał nagrodę dla gracza, który poczynił największy postęp.
Knicks chcą więc nowego lidera zespołu i jeżeli uda im się sprowadzić Mitchella, to raczej na pewno skupią się na oddaniu gdzieś 27-latka. A to może być dobra szansa dla Los Angeles Lakers, by pozbyć się Russella Westbrooka. Według plotek Knicks wolą mieć u siebie wielki, ale kończący się po przyszłym sezonie kontrakt rozgrywającego (o wartości ponad 47 milionów dolarów), niż znacznie dłuższą umowę Randle. Co więcej, przy ewentualnym pozyskaniu Westbrooka możliwe są rozmowy o wykupieniu kontraktu.
Wszak nie po to Knicks ściągali Jalena Brunsona, do którego chcą dodać jeszcze Mitchella, by teraz opierać swój obwód na Russie, który w takim scenariuszu niemal na pewno nie zagrałby w barwach NYK ani jednego spotkania. Randle z kolei trafiłby z powrotem do Lakers, a więc do klubu, który postawił na niego w drafcie w 2014 roku i w którym spędził cztery pierwsze sezony w NBA. Być może taki ruch i gra obok LeBrona Jamesa oraz Anthony’ego Davisa pozwoliłaby wrócić 27-latkowi do lepszej gry. Ewentualny transfer może przynieść więc korzyści dla wszystkich stron.