To dość zaskakujące informacje. Według doniesień z Miami, Jimmy Butler dostał od komisarza Adama Silvera zaproszenie do gry w tegorocznym Meczu Gwiazd. Lider Heat jednak odmówił i w ten sposób wybór padł na Domantasa Sabonisa z Indiany Pacers. Czy na pewno tak właśnie było?
Kevin Duranta z powodu kontuzji nie zagra w nadchodzącym Meczu Gwiazd. Lider Brooklyn Nets pozostał mimo wszystko kapitanem i wybierze swoją drużynę. Zamiast niego w pierwszej piątce zagra Jayson Tatum, natomiast do składu rezerwowych powołano Domantasa Sabonisa z Indiany Pacers. Tymczasem pojawiły się informacje wskazujące na to, że pierwszym wyborem komisarza Adama Silvera był Jimmy Butler z Miami Heat.
W przypadku zastępstw do Meczu Gwiazd, komisarz ma pełną swobodę działania i nie musi nikogo pytać o zgodę. Według Ethana Skolnicka, blisko powiązanego z drużyną Heat, Butler dostał zaproszenie jako pierwszy. Jednak je odrzucił. Co więcej – według dziennikarza Butler argumentował swoją decyzję w następujący sposób: “Jeśli Bam [Adebayo] nie jedzie, to ja też nie jadę.” Czy to jednak prawda? Rzecznik prasowy NBA – Mike Bass zaprzeczył tym doniesieniom.
Naprawdę trudno uwierzyć, że Butler tak po prostu odrzucił zaproszenie do udziału w Meczu Gwiazd. To zawodnik o wyjątkowo nieprzejednanej naturze, ale czy byłby gotów zrezygnować z takiego przywileju? To zapewne nie koniec dyskusji w tej sprawie i sam Butler zostanie o rzekome zaproszenie spytany. NBA w osobie rzecznika prasowego przedstawiła już swojego stanowisko. Nie mijaliby się z prawdą, gdyby wiedziała, że ktoś ją może zdemaskować.
Jeśli Butler naprawdę odrzucił zaproszenie, to na pewno nie wyłącznie przez fakt, że w składzie wschodu zabrakło Bama Adebayo. Wielu graczy krytykowało ligę za organizowanie takiego wydarzenia w dobie pandemii. Poza tym Butler ma za sobą szaloną jazdę w sezonie 2019/20, w którym poprowadził Miami Heat do wielkiego finału. Tamte rozgrywki kosztowały go naprawdę sporo siły, więc może po prostu chce w trakcie marcowej przerwy odpocząć.