Trzeba docenić to, co robią koszykarze z Salt Lake City. Utrzymują się na 1. miejscu zachodniej konferencji i notują serię, która już przeszła do historii. Ale czy mimo tej znakomitej formy, zmieni się ich postrzeganie? Wielu fanów nadal nie wierzy, że stać ich na walkę o mistrzostwo.
W ostatnim meczu Utah Jazz pokonali Miami Heat 112:94. W przekroju ostatnich 19 meczów zrobili bilans 18-1 i są obecnie najgorętszą drużyną w lidze. Jedyną porażką było starcie z Denver Nuggets, gdy nie potrafili zatrzymać Nikoli Jokicia. Mimo znakomitych wyników, Jazzmanom nie udało się zbudować przewagi nad Los Angeles Lakers, którzy w ostatnim czasie także seryjnie wygrywają. Wszystko wskazuje na znakomitą walkę do końca rozgrywek zasadniczych.
Jazz w trakcie swojej serii pokonują rywali średnio różnicą 15/16 punktów. W trakcie tych dziewiętnastu meczów, szesnastokrotnie Jazz wygrywali dwucyfrową różnicą. Zrobili to jako trzeci zespół w historii ligi. Wcześniej podobna sztuka udawała się Milwaukee Bucks w sezonie 1970/1971, a następnie Cleveland Cavaliers w rozgrywkach 2008/2009. Oba te zespoły kończyły sezon zasadniczy na 1. miejscu w swojej konferencji.
Bucks prowadzeni przez Lew Alcindora, czyli Kareema Abdula-Jabbara wygrali wówczas mistrzostwo NBA, a Cavs w finałach konferencji musieli uznać wyższość Orlando Magic. Jazz nadal nie są postrzegani jako główny faworyt do walki o mistrzostwo, niemniej ich gra w przekroju ostatnich tygodni mówi sama za siebie. Trener Quin Snyder wykonał fantastyczną pracę przygotowując swój zespół do gry skutecznego ataku i utrzymywania dyscypliny w obronie.
W starciu z Miami Heat decydująca była trzecia kwarta, którą Jazz otworzyli runem 16:0 budując zaliczkę na resztę meczu. Forma Jazz to na pewno nie przypadek, ale czy będą w stanie się obronić, gdy przyjdzie im grać z największymi rywalami w play-offach. Tam kluczowa jest elastyczność, by w każdym kolejnym meczu zaskakiwać rywala nowymi rozwiązaniami. W gruncie rzeczy dopiero ich ewentualny sukces w fazie posezonowej pozbawi argumentów wszystkich niedowiarków.