Od wczoraj LeBron James i Los Angeles Lakers mogą negocjować przedłużenie kontraktu. Strony nie traciły czasu i od razu zasiadły do negocjacji, choć na razie do porozumienia wciąż daleko. Skrzydłowy myśli teraz nad swoimi opcjami, a w lidze panuje coraz większe przekonanie, że po raz kolejny w karierze zdecyduje się on na opcję 1+1.
Począwszy od czwartku 4 sierpnia LeBron James może podpisać dwuletnie przedłużenie kontraktu z Los Angeles Lakers, dzięki któremu zarobiłby niemal 100 milionów dolarów. Zdaje się, że wszystko jest kwestią dogadania się, bo James i Lakers już pierwszego dnia, gdy tylko otworzyło się okienko do negocjacji, spotkali się właśnie w tej sprawie. Na rozmowach obecny był też agent zawodnika, czyli Rich Paul, który w rozmowie z ESPN zdradził, że spotkanie było „produktywne”.
To dobra wiadomość dla wszystkich tych, którzy dalej chcą oglądać LeBrona w barwach Lakers. Jeśli bowiem strony nie dogadałaby się w sprawie przedłużenie kontraktu już teraz, to James mógłby latem przyszłego roku wejść na rynek i jako wolny zawodnik albo podpisać nowy kontrakt z zespołem z Miasta Aniołów, albo poszukać sobie nowego klubu. W tej chwili 37-latek ma więc tak naprawdę trzy opcje:
- nie podpisywać przedłużenia i wejść na rynek wolnych agentów latem 2023 roku,
- podpisać 2-letnie przedłużenie kontraktu i związać się z Lakers aż do 2025 roku
- podpisać 2-letnie przedłużenie kontraktu z opcją zawodnika na drugi rok umowy.
W tej chwili najbardziej prawdopodobny wydaje się być ten trzeci wariant. James w przeszłości podpisywał już zresztą kontrakty 1+1, a w ten sposób dałby Lakers dodatkowy rok, a sobie samemu szansę na to, by latem 2024 roku trafić do jednego klubu z Bronnym. Nie od dziś wiadomo przecież, że James chciałby zakończyć karierę u boku swojego najstarszego syna, który najwcześniej może trafić do NBA w drafcie w 2024 roku (chyba że zmienią się przepisy dot. wieku zawodników w naborze).
LeBron z decyzją spieszyć się w zasadzie nie musi – tak naprawdę ma bowiem czas aż do końca przyszłego sezonu, czyli aż do 30 czerwca 2023 roku. Może też w ten sposób wywierać presję na władzach Lakers, by w nadchodzących miesiącach wykonały kolejne ruchy transferowe i wzmocniły zespół, choć kalifornijska drużyna na razie nie chce oddawać ostatnich wyborów w drafcie, mając nadzieję, że najpierw to James złoży podpis na przedłużeniu kontraktu.
Czy widziałeś już najnowszy odcinek podcastu PROBASKET Live?