Po decyzji Kevina Duranta, wielu graczy spodziewało się, że w rotacji Golden State Warriors może dojść do małej rewolucji. Andre Iguodala na dzień przed swoim transferem żartował, że pewnie trafi do Memphis, albo innej… dziury. Okazało się, że jego przypuszczenia były prorocze.
Weteran doskonale wie, na jakich zasadach funkcjonuje ten biznes. Wiedział też, że pewnego dnia przyjdzie moment, w którym otrzyma od generalnego menadżera Golden State Warriors – Boba Myersa telefon z informacją o jego transferze. W ostatniej rozmowie przyznał, że przeczuwał zmiany, gdy Kevin Durant zdecydował się odejść do Brooklyn Nets. Cale środowisko spodziewało się, że Warriors będą aktywnie nim handlować.
– Mam z Bobem Myerem dobre relacje. Rozmawialiśmy o tym wszystkim – przyznaje Iguodala. – Wysłałem sms-a do mojej żony, że jestem na sto procent przekonany, że zostanę wytransferowany. Szanse wzrosły, gdy odszedł KD, bo mieli zrobić sign-and-trade i pozyskać coś w zamian. […] Żona spytała, gdzie mogę trafić i odpowiedziałem, że pewnie do Memphis albo innej dziury – śmiał się weteran. – Następnego dnia dostałem wiadomość, że przenoszę się do Memphis. Nie wytrzymałem ze śmiechu – dodaje.
Na razie Iggy pozostaje w składzie Memphis Grizzlies. Zawodnik nie ukrywa, że oczekuje wykupienia jego kontraktu, by na sezon 2019/2020 dołączyć do drużyny gotowej do walki o ligowe mistrzostwo. Problem polega dla Iguodali na tym, że nie chce zostawiać za dużo pieniędzy, bo wie, że nie odzyska ich w kolejnej umowie. Strony utknęły więc w patowej sytuacji. Grizzlies mogą więc zawodnikiem handlować.
Iguodala planuje dołączyć do drużyny na start obozu przygotowawczego. Jest profesjonalistą i dba o swój wizerunek, więc wymuszanie na Grizz transferu w podobny sposób, w jaki robił to Jimmy Butler w Minnesocie raczej nie wchodzi w grę. W Oakland Iggy sięgnął z Warriors po trzy mistrzowskie tytuły i został wybrany MVP finałów z 2015 roku, gdy GSW pokonali Cleveland Cavaliers.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET