Nawet kilkadziesiąt milionów dolarów stracić może Ja Morant w związku z zamieszaniem wokół jego osoby i problemami, z jakimi zmaga się rozgrywający Grizzlies. I nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o pieniądze z kontraktów sponsorskich.
Na Florydzie najbliższy czas spędzi Ja Morant, który po aferze w klubie ze striptizem rozpoczął proces rehabilitacji w ramach specjalnego programu. Na ten moment nie wiadomo, kiedy 23-latek wróci do gry, choć pewne jest, że Memphis Grizzlies przynajmniej jeszcze przez kilka spotkań będą musieli grać bez swojego lidera. Morant ma skupić się teraz na tym, by wrócić na właściwe tory, natomiast nie da się ukryć, że wybryk rozgrywającego będzie go słono kosztował także pod względem finansowym.
Jak się okazuje, nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o pieniądze pochodzące z kontraktów sponsorskich z wielkimi firmami, które po incydencie w klubie ze striptizem zdecydowały się ograniczyć współpracę z rozgrywającym. Morant straci też najprawdopodobniej okazję do zarobienia kilkudziesięciu milionów dolarów więcej w ramach gry dla Grizzlies.
23-latek przed rokiem podpisał bowiem z Memphis przedłużenie umowy na pięć lat o wartości ponad 230 milionów dolarów, przy czym w kontrakcie tym Grizzlies zastosowali tzw. regułę Rose’a i założyli, że Morant zakwalifikuje się w trwającym sezonie do którejś z piątek All-NBA na koniec rozgrywek. Całkiem jednak prawdopodobne, że obrońca przez całe to zamieszanie nie będzie w stanie wywalczyć tego wyróżnienia. A to oznacza, że koło nosa przeleci mu niemal 40 mln dol.
To jednak nie koniec, bo NBA i/lub Grizzlies najpewniej nałożą na Moranta karę finansową, która może być zależna od tego, czy i na ile dokładnie spotkań zostanie on ostatecznie zawieszony. Decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.
***