Lider Houston Rockets nie był do końca zadowolony z pracy sędziów w trakcie siódmego meczu finałów pomiędzy ekipami z Teksasu i Oakland. Zwłaszcza w pierwszej połowie arbitrzy postanowili odmówić Hardenowi wysłania go na linię rzutów wolnych. – Uważam, że w kilku sytuacjach popełniono błąd – mówił.
Ostatecznie Houston Rockets nie mogą mieć do nikogo pretensji. Spudłowali w tym meczu 27 rzutów za trzy z rzędu, co jest nowym niechlubnym rekordem play-offów NBA. – Mieliśmy wiele otwartych rzutów, których po prostu nie wykorzystaliśmy – zaczął James Harden. – Oni z kolei trafiali trudne próby. Mają w końcu czterech All-Starów w składzie – dodał, po czym skrytykował pracę sędziów. – Popełnili kilka błędów, ale w drugiej połowie zabrakło nam energii, jaką mieliśmy w pierwszej. Jestem teraz bardzo sfrustrowany – dodaje.
– Wiemy, że jesteśmy w stanie wrócić z -11 w dwie minuty, gdy gramy dobrą koszykówkę – mówił z kolei Klay Thompson, dla którego był to szczególnie trudny mecz. Zawodnik zanotował trzy faule w pierwsze cztery minuty rywalizacji. – Nie mogę sobie pozwolić na takie sytuacje. Udało się wygrać, ale to dla mnie lekcja – dodał. Klay początkowo prosił Steve’a Kerra o zaufanie, gdy złapał dwa szybkie przewinienia. Po chwili jednak faulował Hardena rzucającego za trzy. Ostatecznie Thompson i tak był w stanie swojej drużynie pomóc notując 19 punktów w 31 minut.
– Mieliśmy dużo szczęścia, że udało nam sie uciec – przyznał z kolei head-coach GSW. – 48 minut to sporo czasu, by znaleźć swój rytm. My zawsze na pewnym etapie meczu go znajdujemy, bo mamy ogromny potencjał – dodał. – Zagraliśmy przeciwko naprawdę mocnej drużynie i za nami bardzo trudna seria. Prawie im się udało – mówił z kolei Draymond Green, który przez wszystkie cztery mecze robił dla swoich kolegów brudną robotę, co chwilę przy tym ocierając się o triple-double.
– Wielki szacunek za ich sezon i za wszytko, czego dokonali. Na pewno się jeszcze spotkamy – dodał Green. Warriors zdają sobie sprawę, że w grze utrzymała ich przede wszystkim defensywa, z której w drugiej połowie wyszły heroizmy Stephena Curry’ego i Kevina Duranta. – Nasza gra w ataku pozycyjnym była katastrofalna – powtarzał Kerr. Jak będzie przeciwko Cleveland Cavaliers? Przed nami czwarty rok finałów z tą samą parą. GSW wydają się być mocnym faworytem, ale pod żadnym pozorem nie możemy lekceważyć LeBrona Jamesa.
Wyniki NBA: Świetna trzecia kwarta wystarczyła. Warriors w wielkim finale!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET