Przejście Hardena do Nets było szeroko komentowane. Wielu ekspertów kwestionowała słuszność takiej transakcji, obawiając się, że dominujący na piłce Harden nie będzie w stanie znaleźć wspólnego języka z Durantem i Irvingiem. Wśród komentatorów nieustannie pojawiały się pytania o to, kto będzie rozgrywającym ekipy z Brooklynu, kto będzie opcją numer jeden oraz kto będzie oddawał decydujące rzuty w kluczowych fragmentach meczu. Dziś po 27 meczach Hardena w koszulce Nets chyba nikt nie ma wątpliwości, że pokerowa zagrywka Seana Marksa była strzałem w dziesiątkę.
Pierwsze dwa miesiące Hardena na Brooklynie były fenomenalne. Forma, jaką były MVP ligi prezentuje w nowej drużynie, zaskoczyła chyba wszystkich, zarówno entuzjastów, jak i sceptyków. Broda z marszu wszedł na swój najwyższy poziom i pod nieobecność Duranta z dużą swobodą prowadzi ekipę Nets od zwycięstwa do zwycięstwa. Śmiało można stwierdzić, że dziś to właśnie on jest kluczowym graczem układanki Steve’a Nasha.
Broda po dołączeniu do nowej drużyny natychmiast zabrał się za tworzenie historii. Po zaledwie 27 meczach w barwach Brooklynu ustanowił swój pierwszy rekord klubu. Triple-double z meczu z Pacers, na które złożyło się 40 punktów, 10 zbiórek i 15 asyst było jego szóstym meczem dla Nets, w którym zgromadził minimum 30 punktów i 10 asyst. Jeszcze nikt w historii klubu nie dokonał tego, co on. Niesamowite jest to, że nowy gwiazdor drużyny Nasha zrobił to w zaledwie dwa miesiące.
Notując w meczu z Indianą 15 asyst Harden barierę 10 asyst na mecz w trykocie Nets przekroczył już po raz 21. Rekordzistą drużyny w tej klasyfikacji jest Deron Williams, który w sezonie 2012/13 meczów z minimum dziesięcioma asystami zanotował 22. Ten wynik Harden zapewne pobije już niebawem. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Williams na uzbieranie 22 meczów z 10 asystami potrzebował 78 występów, natomiast Harden do jego wyniku zbliżył się w iście ekspresowym tempie.
Po zaledwie dwóch miesiącach gry dla zespołu z Nowego Jorku Harden stał się absolutnym liderem ekipy. Jego obecność w drużynie dała ekipie Nets komfort, na jaki pozwolić sobie nie mogą inne faworyzowane ekipy. Chwilowa utrata Duranta lub Irvinga nie powoduje utraty jakości w drużynie. Harden podczas nieobecności w składzie wspomnianej dwójki wznosi swoją grę na sobie tylko znane wyżyny i konsekwentnie pcha zespół do kolejnych zwycięstw. W tej chwili z 11,2 asystami na mecz przewodzi lidze w klasyfikacji najlepszych asystentów. W drużynie Nasha Harden nie forsuje niepotrzebnych rzutów i skupia się na kreowaniu gry innym. Robi dokładnie to, na co wszyscy na Brooklynie z pewnością liczyli. Aż strach pomyśleć ile asyst na mecz będzie notował, gdy do rotacji dołączy w końcu Blake Griffin.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Kuminga rozbije bank w lato, tylko w jakim klubie?
- NBA: Russell Westbrook najlepszym rezerwowym sezonu?
- NBA: Nie tylko Klay i CP3! Przyszłość Wigginsa w Warriors pod znakiem zapytania
- NBA: Kawhi znów kontuzjowany na play-offy. To jakieś fatum
- NBA: Ostatni taniec LeBrona? Koniec dynastii GSW. Mavs nowym faworytem Zachodu? Wielka zapowiedź play-offów!
- NBA: Papier przyjmie wszystko. Embiid zapewniał chęć gry dla Francji w liście do prezydenta!?
- NBA: Zaskakujące zachowanie Wemby’ego. Tak robią wielcy liderzy
- NBA: Westbrook kluczowym elementem serii z Mavericks? Jego rola może być bezcenna
- NBA: Zapowiedź play-off 2024 Wschód: Ktoś zatrzyma Celtics? Embiid pogoni Nowy Jork? Giannis znów odpadnie w 1. rundzie?
- NBA: Chris Paul nie zamierza kończyć kariery, ale czy będą chętni?