Mówiąc o minionym tygodniu NBA w kontekście najciekawszych statystyk, tematy w zasadzie są te same co przy okazji poprzednich podsumowań: długowieczność LeBrona, życiowy poziom Haliburtona, Wemby ze statystykami rzadko spotykanymi wśród debiutantów. Co jeszcze? Zapraszam na kolejne podsumowanie.
LeBron James jako pierwszy w historii NBA. Kevin Durant coraz wyżej
W minionym tygodniu LeBron James osiągnął milestone 39 tys. punktów w sezonie regularnym. LeBron jest najmłodszym graczem, osiągającym każdy z „okrągłych” kamieni milowych — od 1 do 38 tys. punktów, a teraz jest także jedynym z przekroczoną barierą 39 tys. oczek.
W najbardziej prestiżowej ze statystyk NBA, czyli rankingu punktowych liderów wszech czasów, mieliśmy w ostatnich dniach jeszcze jedną zmianą. Kevin Durant wskoczył na 11. miejsce najlepiej punktujących graczy NBA, wyprzedzając Elvina Hayesa. Tak jak już wspominaliśmy na początku sezonu, kilku graczy znajdujących się na liście przed Durantem, jest w jego zasięgu. Za maksymalnie 2-3 mecze Durant wskoczy do top10 w historii, wyprzedzając Mosesa Malone’a. Do kolejnego w rankingu Carmelo Anthonego, traci mniej niż 40 występów w formie z pierwszych tygodni tego sezonu.
Tyrese Haliburton cały czas zachwyca!
Sporo uwagi poświęciliśmy w poprzednim tygodniu Tyrese’owi Haliburtonowi, który zaliczał 15 i 17 asyst bez straty w dwóch meczach z rzędu. Rozgrywający Indiana Pacers nie zwolnił i w tym tygodniu. Linijka 37 punktów, pięć zbiórek i 16 asyst z wtorkowego meczu przeciwko Atlanta Hawks padła po raz 31. w całej historii NBA (nie było takiej od prawie czterech lat, od Trae Younga z 39-6-18), ale dokładając trzy przechwyty (i automatycznie zawężając „historię NBA” do ostatnich 50 lat), poziomy 37-5-16-3 osiągało dotąd jedynie sześciu graczy: LBJ w 2019 r. (39-12-16-4), Chris Paul w 2015 r. (41-5-17-4), Allen Iverson w 2005 r. (38-6-16-3), Magic Johnson w 1986 r. (38-8-16-3), Isiah Thomas w 1983 r. (47-5-17-4) i Pete Maravich 1975 r. (42-10-17-4).
Dzień później, w meczu przeciwko Toronto Raptors, Haliburton zaliczył 33 punkty, trzy zbiórki i znowu 16 asyst. To dziewiąty przypadek i siódme nazwisko z meczami na poziomie 30 punktów i 15 asyst w meczach z rzędu (niekoniecznie dzień po dniu). Poprzednie przypadki to Tiny Archibald w 1972 r. (jako jedyny miał serię dłuższą niż 2 mecze — czteromeczową), James Harden w 2016 r., Magic w 1986 r., Reggie Theus w 1971 r. i trzy serie Oscara Robertsona (1967, 1965 i 1964 r.). Harden, Magic, Theus, Robertson w jednej z serii i dwa mecze w czteromeczowej serii Archibalda, podobnie jak w przypadku Haliburtona, miały miejsce dzień po dniu.
Tydzień bez wyjątkowej na swój sposób linijki Jokicia w bieżącym sezonie chyba jeszcze się nie zdarzył. Środowe 30 punktów, 13 zbiórek, 12 asyst, trzy przechwyty i dwa bloki było 111. triple-double Serba w karierze i piątą linijką na tych poziomach, licząc wszystkie pięć wymienionych kolumn: LeBron w 2007 r. (32-15-13-3-2), Hakeem Olajuwon w 1994 r. (37-13-12-3-2), Magic Johnson w 1983 r. (36-13-14-3-3) i Kareem Abdul-Jabbar w 1976 r. (35-20-12-3-2) to jedyne wcześniejsze przypadki. W piątek Jokić przeciwko Houston Rockets notował 38 punktów, 19 zbiórek, osiem asyst i trzy przechwyty. Tu znajdziemy tylko cztery przypadki lepszych statystyk przed Jokiciem: DeMarcus Cousins z 2018 r. (44-23-10-4), Karl Malone w 1997 r. (358-19-8-3), Hakeem Olajuwon w 1996 r. (46-19-8-3-3) i George McGinnis w 1976 r. (38-21-10-6).
Victor Wembanyama to unikat
Victor Wembanyama w niedzielę zaliczył występ z dobrze wypełnionymi wszystkimi kolumnami protokołu: 22 punkty, 11 zbiórek, dwie asysty, sześć przechwytów i cztery bloki. W historii było tylko sześć występów i cztery nazwiska zawodników osiągających te wartości w każdej z kolumn: James Harden w 2019 r. (43-12-5-6-4), Karl Malone w 1989 r. (24-12-3-7-4), trzykrotnie Hakeem Olajuwon – w 1987, 1986 i 1986 r. (38-17-6-7-12, 33-23-2-7-4 i 23-16-2-7-5), oraz Robert Parish w 1981 r. (22-11-2-6-4). Oczywiście, żaden z nich nie grał swojego meczu w debiutanckim sezonie. Kombinacja co najmniej z sześcioma przechwytami i czterema blokami gracza w pierwszym sezonie na parkietach NBA zdarza się po raz trzeci w historii, po Jamalu Tinsleyu z 2001 r. (12-9-15-6-5) i Lonnim Sheltonie z 1976 r. (17-10-3-6-4).
Pozostali gracze też nie próżnują
Austin Reaves jest w trakcie serii meczów z co najmniej 15 punktami, pięcioma zbiórkami i pięcioma asystami z ławki. Passa rezerwowego liczy teraz cztery mecze i wciąż trwa. Jest to jedna z dwunastu tak długich serii rezerwowych z linijką co najmniej 10-5-5 i jedna z pięciu na poziomach co najmniej 15-5-5 z ławki. Poprzednie to: Russell Westbrook w styczniu (rekordowe sześć meczów), Magic Johnson w 1996 r. (pięć meczów), Detlef Schrempf 1992 r. i Larry Bird w 1982 r. (po cztery).
W środę meczem przeciwko Phoenix Suns Steph Curry przerwał inną serię. Gracz Warriors przed spotkaniem w Phoenix ostatni raz trafił mniej niż cztery rzuty trzypunktowe w przedostatnim meczu sezonu regularnego poprzedniego sezonu. Zatrzymując licznik na 14 meczach z co najmniej czterema trójkami w każdym, Curry pobił rekord NBA – swój (z 2021 r.) i Jamesa Hardena (z przełomu 2018 i 2019 r.).
Giannis Antetokounmpo do zdobycia 42 punktów przeciwko Waszyngtonowi potrzebował 23 rzutów z gry. Grek rzucał wyłącznie za 2 i trafił 20 z 23 prób. To czwarty gracz w historii NBA, trafiający 20 rzutów z gry na co najmniej 85% skutecznością z gry i piąty trafiający 20 rzutów za 2 na takiej skuteczności. Poprzednicy to Michael Jordan w 1988 r. (24/28 za 2, ale 0/1 za 3, więc z gry miał 82.8%), Mike Woodson w 1983 r. (22/24 z gry i 21/23 za 2), Kareem Abdul-Jabbar w 1971 r. (20/23 z gry) i Wilt Chamberlain w 1967 r. (20/23 z gry).
Eric Gordon trafia 2,7 trójki na 38% skuteczności w tym sezonie. Co prawda jest już weteranem, ale nie skończył jeszcze 35 lat, a przy tym zdążył trafić w karierze 1924 trójki. Daje mu to 20. miejsce w historii pod względem sumy celnych rzutów trzypunktowych. Jeśli będzie zdrowy, spokojnie możemy założyć, że do końca sezonu trafi ich jeszcze około setki i wyprzedzi kolejno JR Smitha, JJ Redicka, Joe Johnsona, Dirka Nowitzkiego i Jasona Kidda, a jeśli nie da się wyprzedzić Kevinowi Durantowi, wskoczy do top15 w historii. W ostatnim występie przeciwko Knicks Gordon trafiał 6/9 zza łuku i zaliczył występ z co najmniej sześcioma trójkami po raz 42 w karierze. Tym samym wyprzedził Kembę Walkera i wskoczył do top10 w historii pod względem ilości takich meczów, zrównując się z CJ McCollumem i D’Angelo Russellem. W tym momencie w czołowej dziesiątce takiego rankingu nieaktywnymi graczami są jedynie JR Smith i Ray Allen.
Aaron Gordon w piątek przeciwko Rockets rzucał 12 razy z gry i nie trafił żadnego rzutu (0/8 za 2 i 0/4 za 3). O ile występów z 0/12 (lub gorszych przy 0%) było w historii NBA ponad 70, o tyle niewielu było graczy rzucających w takich proporcjach jak Gordon. To dopiero szósty mecz w historii NBA, w którym zawodnik pudłuje co najmniej osiem rzutów za dwa i co najmniej cztery za trzy: Ron Artest 1999 r. (0/9 + 0/4), Gilbert Arenas i Austin Croshere 2005 r., Antwan Jamison 2010 r. i Andrew Wiggins 2018 r. (wszyscy jak Gordon – 0/8 + 0/4) to pozostałe przypadki.
Statystyka drużynowa
We wtorkowym meczu Pacers wygrali z Hawks 157-152. Był to 18 w historii NBA mecz, w którym obie drużyny zdobywają co najmniej 150 punktów. W poprzednim sezonie był taki jeden (Clippers — Kings 175-176). Mecz w Atlancie rozstrzygnął się przy tym bez dogrywki i był to dopiero siódmy mecz w historii na poziomach 150 punktów rozstrzygnięty w czterech kwartach, a obok starcia Rockets — Wizards z 2019 r. (159-158) drugi w ciągu ostatnich 33 lat. Poza tym zaledwie trzeci raz w historii, po wspomnianych Wizards z 2019 i Nuggets w meczu z Warriors z 1990 (158-162), zespół rzucający na własnym parkiecie 150 punktów bez dogrywki nie wygrał meczu. Co więcej, Indiana rzucała we wtorek 60,6%, a Atlanta 60% z gry, a to oznacza 10. mecz w historii ligi z dwoma drużynami grającymi na co najmniej 60% z gry i pierwszy taki od meczu Bulls — Pacers z 1997 r.
Na kolejne podsumowanie statystycznych ciekawostek z parkietów NBA zapraszam już za tydzień!