To nie jest łatwe lato dla Draymonda Greena. Zawodnik w niedzielę jeszcze bardziej dołożył do pieca, kiedy za pośrednictwem aplikacji Snapchat wysłał zdjęcie swojego penisa. Chwilę później tłumaczył się z tego w dość śmieszny sposób.
Draymond Green wraz z reprezentacją USA przygotowuje się do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, ale w międzyczasie jest bohaterem kolejnych afer. Wcześniej został oskarżony o uderzenie otwartą dłonią futbolisty Michigan State i przyznał się do zarzucanego mu występku. W niedzielę znów zrobiło się o nim głośno i znów za sprawą nieprzychylnych wydarzeń.
Zawodnik Golden State Warriors za pośrednictwem aplikacji Snapchat wysłał zdjęcie swojego penisa, po czym gdy się zorientował, natychmiast je usunął. W Internecie jednak nic nie ginie i cała sprawa nabrała rozgłosu. – To była sytuacja, w której chciałem wysłać prywatną wiadomość, ale wcisnąłem zły przycisk. Wszyscy jesteśmy o jedno kliknięcie od umieszczenia czegoś w złym miejscu, a ja ucierpiałem na tym dziś rano – tłumaczył się ze swojego zachowania.
Za nami dopiero pierwszy miesiąc wakacji, a Draymond ma już na koncie kilka wizerunkowych wpadek. Czy w kolejnych tygodniach znów da o sobie przypomnieć?