Środkowy Washington Wizards, Marcin Gortat jest graczem, jak sam mówi, starej szkoły, czyli jako center nie wychodzi na obwód, by straszyć rzutami za trzy. Przed nim kolejny sezon i jak twierdzi, nie będzie ulegał aktualnym trendom.
W zmieniającej się NBA coraz częściej jesteśmy świadkami, że środkowi oprócz gry w pomalowanym bez problemu wychodzą na obwód, by rzucić z dystansu. Rasowych centrów, którzy skupiają się wyłącznie na grze pod koszem spotykamy coraz rzadziej. Jednym z nich jest nasz jedyny rodak w NBA, Marcin Gortat.
Dla Gortat i jego zespołu sezon już się skończył. Wizards w pierwszej rundzie przegrali z Toronto Raptors 2-4. Po skończeniu rozgrywek środkowy udzielił kilku wypowiedzi na temat jego gry, jak i przygotowania do ostatniego sezonu w bieżącym kontrakcie.
– Tego lata planuję popracować nad opalenizną i moim sześciopakiem na brzuchu. Chcę również poprawić swój biceps. Nie mogę poprawić natomiast mojego rzutu z dystansu. – mówił Gortat – Myślę, ze jestem dobrym strzelcem z czwartego, piątego metra, ale nie zamierzam rzucać za trzy. Chcę wejść w pomalowane, grać fizycznie, walczyć, krwawić, mieć zadrapania. Tak właśnie grałem przez 11 lat i tak chcę grać dalej. Został mi jeszcze rok w kontrakcie i będę starał się grać jak najlepiej potrafię.
– Czytam wypowiedzi i komentarze na mój temat. Nie czuję się stary. Wiem ile jeszcze mogę dać dla zespołu. Jeszcze jest we mnie sporo paliwa. Uwierzcie mi, że fizycznie jestem lepiej przygotowany od niektórych dwudziestolatków grających w tej lidze. Chcę tu wrócić i grać to samo co grałem w tym sezonie. – kończył swoją wypowiedź Marcin Gortat.