Nie milkną echa związane z nieudanym żądaniem transferu Kevina Duranta, który ostatecznie po tygodniach zawirowań pozostał zawodnikiem Brooklyn Nets. Teraz rąbka tajemnicy uchylił James Jones, czyli generalny menedżer Phoenix Suns, który zdradził co nieco na temat negocjacji transferowych Słońc z nowojorskim zespołem.
Gdy tylko Kevin Durant pod koniec czerwca zażądał transferu, to od razu jednym z głównych kandydatów do jego pozyskania stali się Phoenix Suns. W dużej mierze wynikało to z faktu, że KD miał ich umieścić na swojej liście klubów NBA, do których chciałby trafić. Jak się jednak okazuje, negocjacje transferowe między Suns a Brooklyn Nets nigdy nie wkroczyły w zaawansowaną fazę i zatrzymały się tylko na wstępnych rozmowach. Powód? Niechęć nowojorskiej drużyny do transferu.
Potwierdza się więc po raz kolejny, że Nets tak naprawdę od samego początku nie chcieli spełnić żądania skrzydłowego. – Oni chcieli zatrzymać go u siebie – oznajmił James Jones, gdy został zapytany, dlaczego do transferu nie doszło. – Wiele osób zapomina, że jeśli zespół tak naprawdę nie chce oddać zawodnika, to w zasadzie nie ma o czym mówić – dodał generalny menedżer ekipy z Arizony, który uważa, że Nets nigdy się naprawdę nie postarali, by Duranta wytransferować.
KD ostatecznie pozostał na Brooklynie, choć kilka tygodniu po żądaniu transferu postawił nowojorskiej drużynie ultimatum: albo on, albo trener Steve Nash i generalny menedżer Sean Marks. Wtedy jednak właściciel klubu stanął po stronie zarządu, a jakiś czas potem panowie wszystko sobie wyjaśnili i Durant swoje żądanie wycofał, z czego najbardziej zadowoleni musieli być właśnie Nets, skoro od samego początku nie po drodze im było rozstawać się z 34-latkiem.