W ostatnich tygodniach oczekiwania w Nowym Jorku były ogromne, ale sezon Knicks kończy się ostatecznie na finałach Konferencji Wschodniej. Niedługo po zakończeniu spotkania media społecznościowe obiegła informacja o rzekomej frustracji w zespole, która wywołana jest postawą Karla-Anthony’ego Townsa. O co dokładnie chodzi?
Sezon New York Knicks dopiero co się zakończył, a na światło dzienne już wychodzą wewnętrzne spory. Po porażce z Indiana Pacers, która odebrała nowojorczykom marzenia o walce o mistrzowski tytuł, dziennikarze The Athletic opublikowali artykuł, który może sugerować konflikt panujący od dłuższego czasu w szatni NYK.
James L. Edwards III oraz Fred Katz pisali dziś w nocy o rzekomej frustracji zarówno ze strony zawodników, jak i sztabu szkoleniowego, którą wywołała postawa Karla-Anthony’ego Townsa. Choć początkowo KAT wskazywany był jako motor napędowy Knicks i powód, dla którego w ogóle znaleźli się w finałach Konferencji Wschodniej, o tyle teraz okazuje się, że za kulisami gotowało się coraz bardziej.
— Zawodnicy Knicks przez cały sezon publicznie komentowali w delikatny sposób, że słaba komunikacja była przyczyną ich niestabilnej formy. Za kulisami zarówno oni, jak i trenerzy wyrażali swoją frustrację z powodu nawyków defensywnych Townsa. Mniej martwił ich poziom jego talentu, a bardziej sposób, w jaki podchodził do gry w obronie — czytamy w artykule.
Nie chodzi więc o umiejętności, których Townsowi nie można przecież odmówić. Na przestrzeni ostatnich miesięcy środkowy nie bez powodu stał się fundamentalnym elementem ekipy z Wielkiego Jabłka, notując ostatecznie w play-offach 21,4 punktu, 11,6 zbiórki oraz 1,3 asysty na mecz. Podejście do swoich obowiązków to jednak całkowicie inna kwestia.
— Zbyt często niewłaściwie się ustawiał, nie tłumacząc, dlaczego to zrobił. Gdy stało się to powtarzalne, zawodnicy zaczęli się obawiać, że Towns nie rozumie wagi tego problemu — kontynuowali autorzy tekstu.
W tym samym artykule dowiadujemy się, że w trakcie trwania play-offów Knicks zorganizowali kilka spotkań wyłącznie dla zawodników. Nie jest to niecodzienne zjawisko, ale ich częstotliwość może sugerować, że wewnątrz drużyny nie wszystko funkcjonowało prawidłowo.
Jedno ze spotkań zostało zorganizowane przez P.J. Tuckera po 25-punktowej porażce w piątym meczu serii z Boston Celtics. Tematem rozmowy było wówczas nieodpowiednie podejście do spotkania, które mogło zakończyć serię. Zanim doświadczony skrzydłowy został sprowadzony do Knicks, w klubie panowały rozmowy na temat pozyskania 15. zawodnika rotacji, który będzie w stanie wnieść coś na parkiecie, ale przede wszystkim poprawi komunikację. Łączy się to doskonale z zarzutami, które kierowane są rzekomo w kierunku Townsa.
Dziennikarze wskazują również na inną sytuację. W marcu Mikal Bridges narzekał, że spędza na parkiecie zbyt dużo czasu. Przez cały sezon notował on średnio 37 minut, a na swoim koncie ma aż 26 występów, w których w grze przebywał minimum 40 minut. Słowa te zostały podobno źle odebrane przez sztab szkoleniowy.
Nic nie wskazuje na to, by Knicks mieli rozbić wkrótce swój trzon. Do rozłamu nie chce dopuścić Jalen Brunson, który mówił o tym wprost po zakończeniu sezonu nowojorczyków. Możemy być jednak przekonani, że wewnątrz zespołu dojdzie do kilku rozmów, które mogą wskazać kierunek, jakim podążą NYK.