Philadelphia 76ers zaskoczyła większość publiki, przegrywając pierwszy mecz play-offów z Brooklyn Nets 102:111. Mimo tego, Jimmy Butler ma dobry nastrój i nie wygląda na gościa zbyt przejętego porażką.


W niedzielę Sixers spotkali się, na czymś, co trener Brett Brown nazwał 'classroom-type staff’ („spotkanie klasowe” w wolnym tłumaczeniu). Celem tego było ustalenie, jak przeciwstawić się ekipie z Brooklynu. Pytany o przyczyny porażki w pierwszym spotkaniu i o tym co należy zmienić w kolejnym meczu, Jimmy Butler poczuł filozoficzny przypływ.

Czym tu się martwić?

Niski skrzydłowy był w dobrym nastroju i podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat szczęścia, tego co ważne w życiu i o tym co jest, a co mogłoby być. Butler powiedział: – Mamy szczęście. Otrzymujemy możliwość grania w koszykówkę każdego dnia. Jesteśmy w play-offach. Skończyliśmy sezon zasadniczy na trzeciej pozycji. Jesteśmy szczęśliwi. Mogłoby być znacznie gorzej. Moglibyśmy przegrywać 0-4, ale nie przegrywamy.

Nie będziemy się więc tym przejmować. Idziemy do tańca w kolejnym meczu z myślą o wygranej [przyp. red. – Butler powiedział dokładnie: „we’re going into this bad baby”, ale redaktor postanowił pójść z tańcem w wolnym tłumaczeniu] – dodał Butler.

Inne zmartwienia na horyzoncie

Trzeba jednak przyznać, że to nie Jimmy był problemem Philly w pierwszym meczu. Skrzydłowy Sixers zdobył 36 punktów i 9 zbiórek, a zespół z nim na parkiecie był +11.

Problemem są pozostali. Joel Embiid nie wygląda na w pełni zdrowego. Szczególnie było to widać w momentach, gdy środkowy, który dominuje fizycznie nad każdym zawodnikiem w tej serii, powinien penetrować pomalowane, a Embiid zamiast tego 5 razy rzuca zza łuku (0/5). O ile wiele można zrzucić na zdrowie, a linijka 22-15-4 jest niezła (choć -17 z nim na parkiecie), tak trudno czymkolwiek usprawiedliwiać występ Bena Simmonsa i J.J. Redicka.

Nie dość że para obrońców była bardzo nieskuteczna w ataku, to jeszcze nie byli w stanie bronić żadnej kombinacji dwójki obrońców rywali. Simmons? 9-7-3 (4/9 z gry, 0 trójek, 1/5 z wolnych), -21 z nim na parkiecie. Redick? 5-1-0 (2/7, 1/4 za trzy, 0/0 z linii), -21 z nim na parkiecie.

Do tego dodajmy Tobiasa Harrisa, który miał być świetny w kryciu pozycji od jedynki do piątki, nie nadążał z zasłonami i zmianami, a mecz skończył z 13 punktami. Przy takiej wyjściowej piątce trudno o podbicie Nowego Jorku, a tym bardziej całej konferencji wschodniej.

Trener obiecuje zachwyty

Brown podsumował występ Simmonsa, Redicka i Harrisa dość optymistycznym stwierdzeniem: – J.J., Tobias i Ben mieli słabszy mecz. Jest jeszcze wiele przestrzeni do rozwoju. Jest pełno rzeczy, którymi będziemy mogli się zachwycać.

My oczywiście podzielamy optymizm trenera i mamy nadzieję, że w tych play-offach będzie wiele rzeczy godnych zachwytu. Tylko czy na pewno pośród nich będzie gra Sixers?

Kolejny mecz już dzisiejszej nocy (początek o 2.00 środkowoeuropejskiego czasu).

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    6 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments