Potwierdziły się najgorsze obawy sympatyków Chicago Bulls. Lonzo Ball przejdzie wkrótce operację lewego kolana, przez którą opuści początek sezonu zasadniczego. Kiedy możemy spodziewać się powrotu 24-latka?
Jeszcze kilka tygodni temu pisaliśmy, że występ Lonzo Balla w pierwszym meczu sezonu zasadniczego stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Rozgrywający nadal miał odczuwać ból i dyskomfort w lewym kolanie, którego operację przeszedł na początku tego roku. Ta sprawiła, że ostatni mecz na parkietach NBA rozegrał 14 stycznia.
Wydawało się, że to, co najgorsze, jest już za Ballem. Z tygodnia na tydzień amerykańskie media donosiły jednak o coraz gorszym stanie zdrowia 24-latka. Na początku września Jamal Collier z ESPN informował, że Ball nie pojawi się na obozie treningowym Chicago Bulls i opuści początek sezonu. Teraz doniesienia te zostały potwierdzone. Zawodnik podda się zabiegowi lewego kolana, a jego stan zostanie ponownie oceniony za 4-6 tygodni.
Dla ekipy z Wietrznego Miasta jest to z pewnością fatalna informacja. Do czasu kontuzji Balla „Byki” zajmowały 1. miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej (27-13), a ostatecznie pod jego nieobecność (oraz problemy zdrowotne m.in. Alexa Caruso) uplasowali się na 6. pozycji, by w pierwszej rundzie play-offs uznać wyższość Giannisa Antetokounmpo i jego Milwaukee Bucks.
Poprzednie rozgrywki były dla 24-latka pierwszym sezonem w barwach Bulls, do których przeniósł się na zasadzie sign-and-trade po dwuletnim epizodzie w New Orleans Pelicans. W 35 rozegranych spotkaniach przed urazem Ball notował średnio 13 punktów, 5,4 zbiórki, 5,1 asysty, 1,8 przechwytu oraz 0,9 bloku na mecz, trafiając średnii 42,3% wszystkich rzutów z gry (rekord kariery), w tym dokładnie 42,3% za trzy (rekord kariery).
Wsparcie Lonzo Balla od początku rozgrywek z pewnością byłoby nieocenione. Na inaugurację sezonu zasadniczego Bulls zmierzą się z Miami Heat, a w kolejnych tygodniach czekają ich starcia z Cleveland Cavaliers, Boston Celtics, Philadelphia 76ers czy Brooklyn Nets. Warto wspomnieć, że do niedawna Byki były całkowicie bezradne w starciach z drużynami z czołówki obu konferencji.