Przez kilka sezonów rywalizowali ramię w ramię. Wspólnie zdobyli dwa mistrzowskie tytuły. Ich drogi się ostatecznie rozeszły, ale ciągle mają do siebie wiele szacunku i doskonale wiedzą, na jak wiele ich stać. Po ostatnim zwycięstwie Golden State Warriors z Phoenix Suns, Kevin Durant komplementował Stephen Curry’ego, który chwilę wcześniej popisał się spektakularnym game-winnerem.
Gdy Stephen Curry obrócił się z piłką i oddał z ośmiu metrów rzut w kierunku kosza, Kevin Durant obserwował lecącą w kierunku obręczy pomarańczową i już wiedział. Uśmiechnął się jedynie pod nosem i planował odpowiedź, ale na tą obrona Golden State Warriors już nie pozwoliła. KD na własne oczy widział wiele podobnych sytuacji. Niekoniecznie w trakcie meczów, ale w trakcie wspólnych treningów, gdy Steph bez jakiejkolwiek presji defensywy trafiał szalone rzuty raz za razem.
Nie mógł być więc zaskoczony, że jego były kolega z drużyny tak bezlitośnie wykorzystał nadarzającą się okazję. Zaraz po meczu KD został spytany o Stephena Curry’ego i nie szczędził mu pochwał. – Jest najlepszym graczem w historii na swojej pozycji – stwierdził Durant, nie poddając tego żadnym wątpliwościom. – Jest w TOP5 graczy wszech czasów – dodał. Oczywiście w ten sposób zawodnik Phoenix Suns otworzył dyskusję, która zresztą już ostatnio zabrała trochę miejsca w mediach, gdy zastanawiano się, czy Steph jest wyżej w hierarchii od Magica Johnsona.
KD i Steph grali wspólnie w latach 2016-2019. W 2017 i 2018 roku sięgnęli po dwa mistrzowskie tytuły, które w ostatnim czasie zaczynają Durantowi ciążyć, bowiem krytycy podkreślają, że gdyby nie wsparcie Curry’ego, Klaya Thompsona i Draymonda Greena, Kevin nadał byłby bez pierścienia. Skrzydłowy stara się z tym walczyć, aktywnie komentując posty na “X”, ale wydaje się, że najmocniejszym argumentem będzie wyłącznie zdobycie mistrzostwa bez wsparcia legendarnego już trzonu rotacji GSW.
Suns i Warriors mogą się ze sobą spotkać już w rywalizacji play-offowej lub na etapie turnieju play-in, bowiem stawka jest mocno zbita i Suns nie mogą być pewni miejsca w strefie gwarantującej bezpośredni awans. Warriors z kolei potrzebują kolejnej serii zwycięstw, by najpierw zbudować pozycję w strefie turnieju, a potem ewentualnie spróbować zaatakować czołową szóstkę. To na razie w sferze marzeń. Curry w sześciu meczach lutego notował średnio 31,7 punktu trafiając znakomite 49,4% z dystansu.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET