Sprawdził się najgorszy scenariusz, którego sympatycy Boston Celtics za wszelką cenę chcieli uniknąć. Kontuzja Jaysona Tatuma okazała się na tyle poważna, że skrzydłowy musiał poddać się operacji, która kończy jego udział w tegorocznych play-offach, a może opóźnić również pierwszy występ 27-latka w kolejnych rozgrywkach.
Boston Celtics znaleźli się w katastrofalnym położeniu. Podopieczni Joe Mazzulli przegrali trzy z czterech pierwszych pojedynków z New York Knicks i jeżeli w ich grze nie dojdzie do wielkiego przełomu, to swoją przygodę w play-offach zakończą już na etapie drugiej rundy.
W kolejnym spotkaniu Celtowie będą jednak musieli radzić sobie bez Jaysona Tatuma. W czwartej kwarcie ostatniego starcia — zaledwie trzy minuty przed jego końcem — lider Bostonu doznał poważnie wyglądającej kontuzji, do której doszło bez kontaktu z rywalem. Więcej o całej sytuacji pisaliśmy już tutaj.
Od tamtej pory atmosfera w szatni Celtics była niemal grobowa, ale nikt nie ważył się mówić jeszcze o najgorszym możliwym scenariuszu. We wtorkowy wieczór czasu polskiego otrzymaliśmy jednak informacje, że to właśnie on się sprawdził.
Shams Charania z ESPN poinformował, że 27-latek ma już a sobą zabieg naprawy zerwanego ścięgna Achillesa, co oznacza dla niego całkowity koniec sezonu 2024/25, niezależnie od wyniku serii z Knicks.
Tatum rozegrał najwięcej spotkań sezonu zasadniczego i play-offów ze wszystkich zawodników, odkąd trafił do ligi w 2017 roku. Na swoim koncie ma aż 706 występów, a w dwóch ostatnich latach w play-offach przewodził w Celtics pod względem zdobytych punktów, zbiórek oraz asyst. Charania podkreślił, że nie znamy jeszcze szacowanej daty powrotu 27-latka do gry, ale na pewno czeka go długa rehabilitacja.
Dla walczących o życie Celtics to potężny cios przed piątym starciem z Knicks, choć wydaje się, że kontuzja Tatuma dla wielu sympatyków Bostonu była już ostatnim gwoździem do trumny i równoznaczna jest z nieudaną obroną tytułu mistrzowskiego.
Zarówno Knicks, jak i Indiana Pacers, prowadzą w swoich seriach 3-1 i mogą już wkrótce zameldować się w finale Konferencji Wschodniej. Po raz ostatni ekipy z Wielkiego Jabłka i Indianapolis mierzyły się ze sobą na tym etapie w 2000 roku, kiedy to górą (4-2) byli prowadzeni przez Larry’ego Birda Pacers. Zaledwie rok wcześniej — na tym samym etapie — lepsi byli jednak Knicks, którzy wygrali wówczas 4-2.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!