Za nami już ostatni mecz w rywalizacji pomiędzy Golden State Warriors, a Los Angeles Clippers. Skończyło się bez wielkiej niespodzianki. Mistrzowie NBA wygrali i zmierzą się w drugiej rundzie z Houston Rockets. Wydaje się jednak, że to Clippers wygrali najwięcej. Nie tylko w tej serii, ale w całym sezonie 2018/19.


129:110. Takim wynikiem zakończyła się seria pełna zaskoczeń. Niemal wszyscy obstawialiśmy, że Los Ageles Clippers nie mają żadnych szans z Golden State Warriors. Znacznie bardziej wyrównanych pojedynków oczekiwaliśmy w starciach Jazz – Rockets, czy Trail Blazers – Thunder. A tu niespodzianka! To właśnie „ta gorsza, ta mniej znana, ta mniej utytułowana” część miasta aniołów rzuciła wyzwanie mistrzom, w każdym meczu walcząc do granic, dając z siebie 120%, szokując kibiców na całym świecie. Wystarczy wspomnieć, że tegoroczni Clippers, którzy oddali wszystkie swoje gwiazdy przed lub w trakcie sezonu, zapisali się w historii, odrobili 31 punktów straty, co nie wydarzyło się nigdy wcześniej w play-offach. Później zdołali wyrwać jeszcze jeden mecz. Ostatecznie wynik 2:4 nie przynosi im wstydu. Tym bardziej, że przed sezonem byli skazywani na walkę o wysoki numer w drafcie.

Emocjonalny Doc chwali podopiecznych

Nigdy nie byłem bardziej dumny z grupy zawodników podczas mojej 20-letniej kariery trenera.Oni po prostu dostarczyli dużo radości. Jak już mówiłem, nigdy nie miałem pod sobą grupy gości, dla których z samego rana pędziłeś do samochodu, śpieszyłeś się do hali, tylko zwyczajnie dlatego, że uwielbiasz być wokół nich. Dla mnie największą przyjemnością było trenować ich – powiedział po spotkaniu Doc Rivers, szkoleniowiec Clippers.

Zespół z Los Angeles przegrał szóste spotkanie, bowiem tej nocy nie było odpowiedzi na  Kevina Duranta. – To przecież Kevin Durant. Nie odpuściliśmy. Nie powiedzieliśmy: 'hej gościu, chodź rzuć przeciwko nam 50 punktów dzisiaj’. Oczywiście, że nie. Walczyliśmy. On jest jednak niesamowitym zawodnikiem. Te rzuty, które wchodziły… Kilka z nich było rzuconych z naprawdę trudnych pozycji – skomentował porażkę Patrick Beverley, obrońca LAC. Lou Williams dodał: – Próbowaliśmy wszystkiego. Czasem spotykasz na swojej drodze wyjątkowych ludzi i nie ma znaczenia, kogo poślesz przeciwko nim. nie ma takich schematów, nie ma niczego, co możesz zrobić z takimi ludźmi. Durant jest jednym z nich. Pokazał to dzisiaj. Wziął na siebie ciężar meczu i nas pokonał.

Sam Williams był jedną z przyczyn porażki. Jeden z najlepszych rezerwowych w historii zanotował bardzo nierówną serię. Były mecze, w których ocierał się o doskonałość, ale były też mecze, w których znikał. Szósty mecz mu kompletnie nie wyszedł. 3/21 z gry mówi samo za siebie. 18 nietrafionych rzutów przez rezerwowego to najwięcej od sezonu 1970/71, odkąd rozróżnia się statystyki starterów i rezerwowych.

’Byliśmy Bostonem bez gwiazd’

Pomimo porażki, wszyscy byli w dobrych nastrojach. Rivers nawet pokusił się o porównanie tegorocznej drużyny, do Celtów z 2008 roku, których poprowadził do tytułu: – Ta drużyna to Celtics z 2008 roku, tylko że bez Kevina Garnetta, Ray’a Allena, Rajona Rondo i Paula Pierce’a. Podobnie do nich, moi zawodnicy każdej nocy zostawiali serce na boisku. Nie odpuszczali ani jednej nocy. Wydaje mi się, że moglibyście przenieść tę drużynę do każdego miasta i, gdy oni opuszczaliby miasto, każdy w mieście kochałby tę drużynę. Ludzie chcą oglądać zawodników, którzy pracują równie ciężko na boisku, co oni w swoich pracach. Nie ma znaczenia, czy pracujesz w biurze, czy jesteś robotnikiem, ludzie po prostu doceniają ciężko pracujących. Dlatego właśnie to miasto pokochało naszą drużynę. 

Właśnie tym byli przez cały sezon Los Angeles Clippers. Ciężko pracującą grupą ludzi, których niemal każdy skreślał. Lou Williams, czyli zawodnik, któremu nikt nie chciał dać wyjściowego składu. Patrick Beverley, który musiał sobie torować drogę do NBA przez Europę i D-League. Montrezl Harrell, czyli 32. wybór w drafcie. Danilo Gallinari, który otarł się o występ w meczu All-Star. Landry Shamet oddany przez Sixers bez żadnych oporów. Shai Gilgeous-Alexander, czyli prawdopodobnie największa niespodzianka zeszłorocznego draftu (wybrana przez Charlotte Hornets).

Niemal wszyscy Ci zawodnicy okazywali się niepotrzebni w innych drużynach. W Clippers razem stworzyli drużynę, którą polubił każdy fan NBA. Twardą, intensywną, ciężko pracującą, walczącą o swoje i nigdy się nie poddającą. Zupełnie nie przystającą do dzisiejszej NBA.

To, co było ich największą wartością, sprawia też, że to wszystko musi się skończyć. Pomimo tego, że Clippers dostali się ciężką pracą do play-offów, w tym składzie, nie posiadając gwiazdy, nie można wygrać mistrzostwa w dzisiejszej NBA. Przez to właśnie to zapewne była tylko efemeryda, którą być może przez długi czas nie zobaczymy w lidze. Clippers mają pieniądze na gwiazdy i chcą je do siebie ściągnąć. Nie wiadomo, kto z tych ciężko pracujących zawodników wróci na kolejny sezon.

Czy ktoś się tym jednak przejmuje? Lou Williams, zapytany o przyszły sezon, powiedział: – Jest jeszcze za wcześnie, by o tym rozmawiać. Teraz postaram się znaleźć tylko jakąś plażę.

i właśnie za to powinniśmy docenić tę drużynę. Drużynę, która przez rok dała nam namiastkę NBA, za którą wszyscy tęsknimy.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    16 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments