Wygląda na to, że temat odejścia Damiana Lillarda z Portland Trail Blazers został właśnie zamknięty. Żaden z sensacyjnych scenariuszy nie doczekał się finalizacji. W środę wszelkie spekulacje transferowe jednym postem na Instagramie uciął sam Lillard.
Lider Portland Trail Blazers jednym zdaniem potwierdził swoje przywiązanie do drużyny i z pewnością uspokoił wszystkich fanów zespołu z Oregonu. Nie będzie transferu ani do Lakers, ani do Sixers.
„Wracam po więcej… #RipCity moje miasto” – napisał Lillard pod zdjęciem z kibicami PTB.
To było lato pełne spekulacji dotyczących przyszłości Lillarda. Sześciokrotny All-Star jest związany z Blazers przez całą swoją dziewięcioletnią karierę i według niektórych raportów sugerowano, że właśnie teraz poprosi o wymianę. Portland zwolniło wieloletniego trenera Terry’ego Stottsa, a w zeszłym sezonie po raz drugi z rzędu odpadło w pierwszej rundzie fazy playoffs.
Ten post bezpośrednio od Lillarda powinien zakończyć wszelkie spekulacje. Pozostanie Lillarda może oznaczać, że przed startem nowego sezonu dojdzie jeszcze do kilku zmian kadrowych. W wielu wcześniejszych wywiadach Lillard często wyrażał opinie, że kadra Blazers w poprzednim sezonie była niewystarczająco mocna. Być może angaż Chauncey’a Billupsa oraz transfery min. Larry’ego Nance’a Jr. i Cody Zellera to nie jedyne zmiany, na jakie tego lada zdecyduje się szefostwo klubu. Do startu ligi wciąż pozostało sporo czasu.
Damian Lillard to prawdziwy lider i legenda Portland. Z drużyną z zachodniego wybrzeża związany jest od 2012 roku, gdy Blazers wybrali go z szóstym numerem draftu. Ze wciąż aktywnych zawodników większy staż w jednej drużynie mają tylko Udonis Haslem (od 2003 r.) oraz Stephen Curry (2009). Trzecie miejsce pod względem stażu w jednym teamie Lillard dzieli z Bradleyem Bealem, który w tym samym roku co Dame do Portland trafił do Washington Wizards.
Listę najbardziej lojalnych graczy ostatnich lat przedstawialiśmy tutaj.