Sezon 2020/21 pokazał, że Derrick Rose będzie „łakomym kąskiem” na najbliższej wolnej agenturze. Według najnowszych doniesień, do walki o zawodnika chcą włączyć się Los Angeles Lakers. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie pomiędzy nimi, a New York Knicks rozstrzygnie się ostateczna rywalizacja o byłego MVP ligi.
O chęci sprowadzenia Rose’a przez ciągle jeszcze aktualnych mistrzów NBA poinformował dziennikarz Evan Massey. Jego zdaniem, zawodnik ma być docelowo zmiennikiem pozostającego prawdopodobnie w klubie Dennisa Schrodera, co ma dać drużynie większą elastyczność w podejmowaniu kadrowych decyzji w decydujących momentach. Patrząc na ten ruch możemy odnieść wrażenie, że Lakers wręcz błyskawicznie „odrobili lekcję” z tegorocznych Play-offów, kiedy to słaba dyspozycja Niemca przyczyniła się do tak zaskakująco szybkiego zakończenia przez nich sezonu.
Największą przeszkodą dla Lakers mogą okazać się jednak pieniądze, a właściwie ich brak. Już na ten moment, jeżeli spojrzymy na przewidywany tzw. salary cap ekipy z LA na przyszły sezon wiadomo, że nie uchronią się oni przed podarkiem od luksusu. Przypuszczając, że Derrick Rose zażąda kontraktu na poziomie 8–10 milionów dolarów rocznie, łączna wartość pensji jedynie 5, spośród 17 dozwolonych graczy w zespole przekroczy 112 milionów dolarów. Ta kwota już sama w sobie przekracza salary cap organizacji.
Rose po powrocie do Nowego Yorku prezentował się znakomicie. W 35 meczach rozegranych w koszulce Knicks notował średnio prawie 15 punktów, 4 asysty oraz 3 zbiórki. Co jednak ważniejsze, dawał drużynie to czego potrzebowała – pewność z ławki, dzieląc się swoim doświadczeniem z młodymi graczami zespołu. Dzięki swoim występom zajął również trzecią lokatę w głosowaniu na najlepszego rezerwowego sezonu.