Oficjalnie z powodu bólu łydki nie zagrał w piątek Kyrie Irving dla Brooklyn Nets, choć wszyscy wiedzą, jaki tak naprawdę jest powód. Rozgrywający w czwartek zażądał od nowojorskiej drużyny transferu, a według Stephena A. Smitha gotowy jest on przesiedzieć poza grą drugą część rozgrywek, jeśli transferu się nie doczeka. Wiele wskazuje na to, że „uratować” Irvinga może już tylko LeBron James, który w sobotę po raz pierwszy publicznie zareagował na żądania swojego byłego kolegi.
Wszystko wskazuje na to, że Kyrie Irving swój ostatni mecz w barwach Brooklyn Nets ma już za sobą. Tym razem chyba naprawdę, bo w piątek nie wystąpił przeciwko Washington Wizards – w teorii z powodu kontuzji, lecz w praktyce z powodu żądania transferu. Stephen A. Smith z ESPN twierdzi zresztą, że jeśli Kyrie transferu do czwartku się nie doczeka, to przesiedzi na ławce wszystkie pozostałe mecze, a latem za darmo odejdzie z nowojorskiego klubu.
Nets mają więc sporą motywację, aby jednak nowy dom rozgrywającemu znaleźć, a choć do gry o 30-latka włączają się kolejne kluby (ostatnio m.in. Los Angeles Clippers), to Irving wciąż najczęściej łączony jest z Los Angeles Lakers. W piątek Dan Woike z Los Angeles Times napisał, że spodziewa się, iż Lakers i Nets odbędą „poważne dyskusje” w sprawie obrońcy, natomiast Adrian Wojnarowski przekazał, że „wielkim zwolennikiem” wymiany po Irvinga jest LeBron James.
Ta dwójka ma oczywiście wspólną przeszłość, bo w 2016 roku James i Irving zdobyli razem w barwach Cleveland Cavaliers mistrzostwo NBA. Ich drogi rozeszły się jednak w 2018 roku, a choć początkowo wydawało się, że panują wtedy między nimi chłodne relacje, to w kolejnych latach ta dwójka zdaje się ponownie się do siebie zbliżyła.
James w piątek po raz pierwszy od czasu żądania Irvinga został tymczasem zapytany o to, czy Kyrie jest graczem, który może pomóc Lakers w walce o mistrzostwo:
Z początku LeBron chciał to pytanie wyminąć i przerzucić na generalnego menedżera Roba Pelinkę, natomiast ostatecznie zdecydował się dorzucić swoje trzy grosze. – Gdy pada pytanie o takiego gracza, to – jak to się mówi – nie ma innej odpowiedzi, niż „no raczej” – stwierdził skrzydłowy, który co ciekawe podobnego sformułowania (ang. duh) użył także w grudniu 2018 roku, gdy w rozmowie z ESPN pytany był o transfer Lakers po Anthony’ego Davisa.
Piłeczka leży więc teraz po stronie GM-a drużyny, który jeszcze kilka tygodni temu deklarował, że nie będzie za wszelką cenę trzymał się wyborów w drafcie, jeśli nadarzy się okazja, aby dać drużynie szansę walki o mistrzostwo. Już teraz słychać zresztą, że ewentualny transfer Irvinga do Lakers wymagać będzie oddania co najmniej dwóch wyborów w pierwszej rundzie naboru. Strony mają czas do czwartku do godz. 21:00 czasu polskiego, aby się dogadać.