Washington Wizards wciąż pozostają drużyną Bradleya Beala. Po odejściu do Lakers Russella Westbrooka Beal pozostaje jedyną supergwiazdą zespołu z DC. Choć w minionym sezonie wychowanek Florida Gators grał na niebotycznie wysokim poziomie, w kolejnym chce być jeszcze lepszy.
Beal mimo dość optymistycznych zmian kadrowych (Dinwiddie, Kuzma, Harrell, Caldwell-Pope) wciąż pozostanie pierwszą strzelbą zespołu. Tak jak w ubiegłych rozgrywkach, tak również i w kolejnych ciężar odpowiedzialności za wynik spoczywał będzie na jego barkach. Strzelec wyborowy Waszyngtonu w kolejnej kampanii zamierza częściej rzucać zza łuku i nad tym aspektem koncentruje się w trakcie trwających wakacji.
„Dalekie trójki… bynajmniej nie zamierzam konkurować z Lillardem, nie jestem Logo Lillard, ale chcę częściej oddawać dalekie rzuty i w ogóle rzucać więcej trójek” – zdradził w rozmowie z NBC Sports Washington. „Muszę oddawać więcej rzutów zza łuku i trafiać z lepszą skutecznością”.
Sezon 2020/21 był w wykonaniu 28-letniego Beala naprawdę imponujący. Przez większą część rozgrywek liderował tabeli strzelców, a w nagrodę za świetną postawę Mecz Gwiazd rozpoczął w pierwszej piątce Wschodu. Po raz pierwszy w karierze na koniec sezonu trafił do zespołu All-NBA.
Mimo wyróżnień Beal w rzutach zza łuku dostrzegł pole do poprawy. W ubiegłym roku oddawał w meczu średnio tylko 6,2 rzuty za trzy. W czterech wcześniejszych sezonach jego statystyki w tym zakresie były znacznie wyższe. Gorzej wyglądała również statystyka skuteczności tych rzutów. Lider Wizards trafiał ze skutecznością 34,9%, co było najgorszym wynikiem w całej jego dotychczasowej karierze.
Postawa gwiazdora Czarodziejów budzi szacunek. Dążenie do ciągłego samodoskonalenia z pewnością wyjdzie na dobre nie tylko jemu, ale również całej drużynie Wizards, która po dużej przebudowie spróbuje powrócić do czołowej piątki Wschodu.