Steve Nash musi się zmierzyć z kolejnym problemem. James Harden w ostatnim meczu swojej drużyny doznał kontuzji ścięgna podkolanowego. Zespół nie martwi się na zapas, ale zawodnik asekuracyjnie może zostać odsunięty od gry w kilku następnych meczach zespołu.
Brooklyn Nets pokonali Houston Rockets po dobrej czwartej kwarcie, w której kluczowy okazał się run 12:0. Lejce przejął Kyrie Irving i dobrze poradził sobie z zadaniem. James Harden przyglądał się wszystkiemu z ławki rezerwowych. Chwilę wcześniej zgłosił drużynie, że coś go “ciągnie” z tyłu i sztab medyczny był w stanie bardzo szybko ocenić, że to ścięgno podkolanowe. Nets nie mogli podejmować niepotrzebnego ryzyka.
Poza grą z powodu kontuzji ścięgna podkolanowego jest już Kevin Durant. W jego przypadku uraz był poważny, bo zawodnik nie gra od lutego i cały czas nie ma jasności, kiedy powróci na parkiet. Dlatego w przypadku Hardena Nets będą dmuchać na zimne. – Zobaczymy, jak się będzie czuł rano – mówił trener Steve Nash. – Nie jestem w stanie wam za wiele powiedzieć, ale jestem optymistą i nie sądzę, że to poważniejszy kłopot – dodał.
Z tym że ścięgno podkolanowe bywa uciążliwe, jeśli nie jest w stu procentach wyleczone, więc Nets tak czy inaczej muszą uważać. Dzięki wygranej z Rockets przesunęli się na 1. miejsce w tabeli wschodniej konferencji kosztem Philadelphii 76ers. Duża w tym zasługa Hardena, który po przenosinach do nowej drużyny gra niczym MVP i jest w gronie kandydatów do tej nagrody. W 32 meczach Harden notował średnio 26,4 punktu, 11,4 asysty i 8,9 zbiórki trafiając 46,7 FG% i 36,7 3PT%.