Śledzisz NBA od dawna i masz wrażenie, że coś jest nie tak z ligą w tym sezonie? Zastanawiasz się czy to przez brak kibiców na trybunach? Oglądasz mecze, widzisz niesamowite zagrania i owszem, puste trybuny są dziwne, ale nie masz przekonania, czy to na pewno to, bo może to tylko Twój subiektywny odbiór? Myślisz sobie, że w końcu nigdy nie żyliśmy w trakcie pandemii. Że w trudnych czasach sport schodzi na dalszy plan, bo ważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo. Może to więc tylko Twoja percepcja sprawia, że w obecnych czasach, kiedy nie jest normalnie, nie jest jak zwykle, masz poczucie, że z NBA jest coś nie tak?


A gdybym Wam powiedział, że to nie tylko kwestia pandemii i braku kibiców? Oczywiście, że w stanie zagrożenia, niejasnej przyszłości, trudów teraźniejszości, nasza uwaga skupia się na sprawach najważniejszych – na przetrwaniu, a sport schodzi wtedy na dalszy plan. Nigdy nie jest na liście priorytetów, jeśli nie zapewnimy sobie i najbliższym zdrowia i poczucia bezpieczeństwa. To są jednak kwestie psychologiczne, których nie rozstrzygniemy, bo każdy ma inaczej. Pandemia i zagrożenie zdrowia jest faktem, ale o poczuciu lęku, zagrożenia, potrzeby stworzenia sobie bezpiecznych warunków do życia, nie będę pisał, bo to sprawa indywidualna.

Wróćmy do pytania: czy z NBA w tym sezonie coś jest nie tak? Oddzieliliście już kwestie pandemii i braku kibiców, ale wciąż macie poczucie, że coś jest z ligą nie tak?

A gdybym powiedział Wam, że to przez wyniki meczów? Że największym problemem NBA jest nie to, że zawodnicy rzucają za trzy punkty jak szaleni, ale że spotkania kończą się bardzo dużą różnicą punktową!

(Jeśli nie czytałeś mojej analizy „co się stało z rzutem za 3 punkty„, to polecam – ponad 20 tysięcy odsłon, analiza oparta na faktach)

Wróćmy do największego obecnie problemu NBA, albo jednego z największych. Kilka dni temu obejrzałem na YT fragment audycji Mike’a Greenberga, dziennikarza ESPN. Znów podał konkretne liczby. Podał fakty, z którymi nie da się dyskutować.

Greenberg podał takie wyliczenie:

  • W tym sezonie 53% meczów zakończyło się różnicą 10 lub więcej punktami.
  • Te 53% to największy wskaźnik od 1950 roku!
  • Czyli od 70 lat nie było takiej dysproporcji.

Niesamowite, prawda?

Jeszcze jakby tego było mało, trzy z pięciu dni z największą średnią różnicą punktową w historii miały miejsce w kwietniu tego roku!

  • 2 kwietnia 2021
  • 3 kwietnia 2021 – tego dnia średnia różnica wynosiła 24 punkty!
  • 10 kwietnia 2021

Oczywiście wysoka średnia wynika z faktu, że 2 kwietnia Raptors pokonali Warriors 130:77, a Suns wygrali z Thunder 140:103. Dzień później Knicks rozbili Pistons 125:81, a Jazz Magic 137:91. Tego dnia jeszcze Blazers wygrali z OKC 133:85.

Łatwo przy tym zapomnieć, że spotkanie Bucks – Kings zakończyło się różnicą jednego punktu, a w meczu Spurs – Pacers była dogrywka.

Co z tego jeśli z 18 spotkań rozgrywanych 2 i 3 kwietnia tylko cztery zakończyły się różnicą mniejszą niż 10 punktów?

Czy zatem „blowouty„, czyli „pogromy„, wpływają na nasz odbiór tego sezonu NBA? Wstajemy rano, sprawdzamy wyniki i coraz mniej jest zaciętych spotkań. Duże różnice punktowe sprawiają, że nie chce nam się oglądać jakiegoś spotkania z odtworzenia, bo po co?

W USA kibice oglądają mecze wieczorami na żywo. Jak to może wpływać na ich odbiór? Jednego dnia pogrom, drugiego miał być hit, a znów jest „blowout„, trzeciego dnia… ten sam kibic rozczarowany ostatnimi wynikami meczów włącza… Netflixa. To oczywiście uproszczenie, ale jeśli coś się powtarza, jeśli narasta, jeśli staje się „tendencją”, to należy się liczyć z konsekwencjami.

Zastanawiacie się skąd te duże różnice? Jedni twierdzą, że przez dużą liczbę meczów i mało odpoczynku, że trenerzy kiedy widzą, że nie dadzą rady odrobić, to odpuszczają. Na pewno też przez dużą dysproporcję terminarza między zespołami. Niektórzy rozgrywają 8 meczów w 16 dni. Jeśli dana drużyna miała z powodu koronawirusa odwołanych kilka meczów w styczniu, to teraz „odrabiają”.

Zobaczcie na to wyliczenie:

W zeszłym sezonie drużyna NBA rozgrywała średnio 3,42 spotkania na tydzień. W tym sezonie jest to już 3,6, a po Meczu Gwiazd aż 3,75. To jest też ważny czynnik w kontekście kontuzji i obciążeń. Po urazie Jamala Murraya kilku generalnych menedżerów zdecydowało się (co prawda anonimowo, ale jednak) powiedzieć, że duża w tym wina władz ligi, która zdecydowała się na sezon ze zbyt dużą liczbą meczów.

Do tego dochodzą procedury bezpieczeństwa. Zawodnicy przyjeżdżają do danego miasta o 2 czy 3 w nocy, ale muszą o 7 rano stawić się na testy na koronawirusa. To ma wpływ na ich formę – fizyczną i psychiczną, na wyniki meczów i na to, że niestety niektórych organizmy są przemęczone i nie wytrzymują obciążeń (kontuzje bardzo często wynikają z faktu, że nasz organizm jest przemęczony, niezregenerowany, a przez to bardziej podatny na urazy).

A może duże różnice punktowe wynikają z innych przyczyn? Może więcej jest lepszych zespołów, ale przez to też więcej słabszych?

Co Waszym zdaniem wpływa na tak dużą dużą różnicę punktową i najważniejsze – czy jest to dla Was problem? A może nie ma to znaczenia?

Temat „pogromów” w NBA poruszyliśmy z Krzyśkiem Sendeckim w ostatnim Podkaście PROBASKET. Jeśli klikniecie PLAY w poniższym video, to włączy się ten właśnie fragment, kiedy rozmawialiśmy o dużych różnicach punktowych (bezpośredni link do fragmentu od 1:46:40 także tutaj).


Jeśli chciałbyś przeczytać więcej moich artykułów na PROBASKETto znajdziesz je tutaj.

Michał Pacuda – http://twitter.com/Pacuda

PROBASKET – https://twitter.com/probasketpl​

YouTube – https://www.youtube.com/channel/UCxy7…

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Poprzedni artykułNBA: Knicks przechwycą gwiazdę Euroligi?
    Następny artykułNBA: Jabari Parker nowym graczem Boston Celtics!
    Michał Pacuda
    Założył PROBASKET w 2001 roku. Pisał o koszykówce w Dzienniku Metro i Onet.pl. Od 12 roku życia trenował kosza. Studiował w USA, gdzie grał z drużyną Junior College'u w mistrzostwach Stanów Zjednoczonych. Po powrocie do Polski przez cztery lata był trenerem na poziomie kadetów i juniorów. Skomentował ponad 100 meczów NBA i WNBA w Orange sport i Canal+ Sport oraz Igrzyska Olimpijskie w nSport HD. W latach 2013-2016 pełnił rolę rzecznika prasowego reprezentacji Polski koszykarzy. Był z kadrą na dwóch EuroBasketach - współtworzył projekt Kosz Kadra. Przez sześć lat w Polskiej Lidze Koszykówki wdrażał strategię komunikacji (WWW, video i Social Media). Jest specjalistą w dziedzinie Public Relations oraz Marketingu w sporcie. Obecnie prowadzi polskie biuro prasowe Jeremiego Sochana oraz odpowiada za kwestie marketingowe Sochana na Polskę.
    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    9 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments